"Protestujący wyszli na ulice z izraelskimi flagami w rękach. Skandowali hasła takie jak 'demokracja'" - podaje CNN. Uczestnicy rozpalili ogniska na głównej autostradzie w Tel Awiwie - Ayalon Highway. Palili opony i ustawiali tam bariery. "Przez większość protestu siły policyjne nie były obecne bezpośrednio na miejscu zdarzenia, zabezpieczały obwód demonstracji" - pisze "Jerusalem Post". Protesty w Izraelu. Tłum pod domem Benjamina Netanjahu Demonstranci zablokowali m.in. główną autostradę przebiegającą przez Tel Awiw. Jezdnie były zablokowane w obu kierunkach. Z powodu protestu i powstałych korków, policja zamknęła wiele dróg w centrum Tel Awiwu i poprosiła mieszkańców o unikanie Ayalon. Po ponad pięciu godzinach na miejsce przybyły ogromne siły policyjne, które użyły dwóch armatek wodnych, konnych jednostek i innych środków rozpraszania zamieszek, aby usunąć protestujących. Jak podaje N12 News, w poniedziałek rano doszło do starć między protestującymi a policją. Rannych zostało trzech policjantów. Do protestów doszło też pod domem premiera Benjamina Netanjahu. Jak informują media, w tym Chanell 12, policja musiała użyć gazu oraz armatek wodnych, by odeprzeć napierający na rezydencję tłum manifestantów. Izrael: Minister obrony przeciwny reformie sądownictwa Kryzys polityczny w Izraelu pogłębił się w niedzielę, kiedy biuro premiera Benjamina Netanjahu ogłosiło usunięcie ministra obrony Yoava Gallanta w krótkim oświadczeniu - podaje CNN. "Premier Benjamin Netanjahu podjął decyzję o usunięciu ministra obrony Yoava Gallanta ze stanowiska" - podano. Gallant był pierwszym członkiem gabinetu, który wezwał do wstrzymania kontrowersyjnych planów przebudowy systemu sądownictwa w kraju. Zgodnie z propozycjami, rząd miałby kontrolę nad mianowaniem sędziów, a parlament zyskałby prawo do uchylania decyzji Sądu Najwyższego. Rząd argumentuje, że zmiany są niezbędne, aby wzmocnić Sąd Najwyższy, który jest postrzegany jako wyspiarski, elitarny i nie reprezentuje już narodu izraelskiego. Przeciwnicy twierdzą, że plany te zagrażają fundamentom izraelskiej demokracji. Izrael. "Kiedy dom się pali, nie pytasz, kto ma rację" Na sytuację w kraju szybko zareagowali izraelscy politycy. "Kiedy dom się pali, nie pytasz, kto ma rację, ale lejesz wodę i ratujesz jego mieszkańców" - napisał na Twitterze minister kultury i sportu Miki Zohar. Minister gospodarki Nir Barkat, były burmistrz Jerozolimy, zasugerował, że Netanyahu powinien "zatrzymać i przekalkulować" swój plan. "Reforma jest konieczna i zrobimy ją - ale nie za cenę wojny domowej" - napisał. Były premier Izraela Naftali Bennett wezwał Netanjahu do zawieszenia planowanej reformy sądownictwa i uchylenia dymisji ministra obrony. "Wzywam premiera do wycofania listu o odwołaniu Gallanta, zawieszenia reformy" - napisał na Twitterze. Protesty w Izraelu. Media: Rząd rozważa odejście od reformy Do odejścia od budzącej kontrowersje reformy wezwał też po raz kolejny prezydent Izraela. "W imię dobra Izraela, w imię odpowiedzialności wzywam do natychmiastowego wstrzymania procesu legislacyjnego" - napisał na twitterze. Jak donosi z kolei "Jersualem Post", protesty mogą przynieść efekt. Dwóch ministrów miało apelować do Netanjahu o to, by wstrzymał prace nad zmianą przepisów o Sądzie Najwyższym. Przeciwny temu ma być minister sprawiedliwości. Jak donoszą media, rozmowy w tej sprawie będą trwały w poniedziałek.