Wyraził zarazem opinię, że po tym, co się stało, zmienią się relacje dyplomatyczne. Odnosząc się do niepochlebnych ocen premiera Silvio Berlusconiego, zawartych w reportach amerykańskich dyplomatów, minister La Russa zaznaczył: "Nie zgadzam się na taką interpretację, ponieważ dokonuje jej ktoś, kto patrzy na sprawy przez dziurkę od klucza i sączy prowincjalizm". Zdaniem szefa resortu obrony "śmiechu warte" są opinie o tym, że włoski premier jest zmęczony, bo późno chodzi spać. W ten sposób La Russa skomentował uwagę osoby nr 2 w ambasadzie USA w Rzymie o tym, że Berlusconi jest "fizycznie i politycznie słaby" między innymi w rezultacie "częstych długich nieprzespanych nocnych i inklinacji do zabaw", przez które "niewystarczająco wypoczywa". W reakcji na wyrażone w korespondencji zaniepokojenie strony amerykańskiej bliskimi relacjami szefa włoskiego rządu z władzami w Moskwie minister oznajmił: "Informacje te stanowią surowiec, nie są końcową oceną". Wiadomości z portalu WikiLeaks porównał do gliny, z której potem powstaje rzeźba. Minister zapewnił, że stosunki amerykańsko-włoskie są doskonałe, o czym przekonuje się na międzynarodowych szczytach. "Zatem gliną mało się interesuję" - dodał. "Prawdopodobnie zostało to wyrzucone jako nieprzydatne i oczywiste" - dodał. Jednocześnie Ignazio La Russa zgodził się z opinią szefa włoskiej dyplomacji Franco Frattiniego, którego zdaniem publikacja Wikileaks to "11 września dla światowej dyplomacji". "Dyplomaci będą musieli być ostrożniejsi, roztropniejsi i uważniejsi w swych raportach. Zarazem możliwe jest, że w najbliższych godzinach wyjdą na jaw wiadomości, które mogą wywołać zakłopotanie" - przyznał włoski minister obrony. Wyraził opinię, że "trzeba przyzwyczaić się do słabości" struktur ochrony informacji, z powodu której Frattini mówił o "11 września". "To wynik zaawansowanej technologii" - ocenił La Russa.