Od rana trwa silny ostrzał Debalcewa, leżącego na skrzyżowaniu ważnych dróg. Rzecznik sił ukraińskich powiedział dziś, że separatyści strzelają więcej niż przed wejściem w życie rozejmu. W ciągu ostatniej doby do szpitala w pobliskim Artimowsku przywieziono 10 rannych. Ukraińskie oddziały kontynuują obronę wokół samego miasta. Żołnierze z pierwszej linii mówią jednak, że wiodąca przez nie trasa, łącząca Charków z Rostowem, jest kontrolowana przez separatystów. Opowiadają o walkach toczących się kilka kilometrów od Debalcewa i zaminowanej drodze. Wszyscy, którzy chcą nią przejechać, trafiają pod bezpośredni ostrzał z broni maszynowej i dział czołgowych. Zasadzka pod MariupolemWalki toczą się również pod Mariupolem na południu. Kompania z batalionu "Donbas" wpadła tam w zasadzkę przygotowaną przez separatystów. Zginęło dwóch ukraińskich wojskowych, a trzech zostało rannych. Natomiast w starciach wokół wsi Szyrokino zginęły 2 osoby, a 4 zostały ranne. Żołnierze, który przywieźli kontuzjowanych do szpitala, relacjonują, że wieś jest ciągle ostrzeliwana z moździerzy. Trwa bezpośrednia wymiana ognia z pistoletów maszynowych. Tak było wczoraj i dziś od rana. Wzajemne oskarżenia Rzecznik ukraińskich sił zbrojnych oświadczył, że jego kraj nie wycofa ciężkiej artylerii z Zagłębia Donieckiego. Andrij Łysenko argumentował, że prorosyjscy bojownicy regularnie naruszają warunki rozejmu, uzgodnionego w Mińsku. Według tego dokumentu obie strony walk miały zacząć wycofywać ciężki sprzęt od niedzieli. Warunkiem miało być jednak wypełnienie pierwszego punktu porozumienia z Mińska - czyli samego rozejmu. Tymczasem strona ukraińska mówi o 112 atakach separatystów. Separatyści natomiast oskarżają Kijów o brak kontroli nad niektórymi batalionami. Według nich to właśnie takie ugrupowania militarne są odpowiedzialne za łamanie mińskich porozumień.