Izraelski minister spraw wewnętrznych Meir Szeetrit wykluczył wszelki rozejm z radykałami z Hamasu do czasu całkowitej likwidacji groźby palestyńskich ataków rakietowych na ziemie Izraela. Zapowiedział, że "Izrael gotów jest walczyć z islamistami z Hamasu przez wiele tygodni". Z kolei premier Izraela Ehud Olmert zakomunikował, że obecne działania w Gazie "to tylko pierwszy z wielu etapów ofensywy wymierzonej przeciwko Hamasowi, zaaprobowanych już przez izraelski gabinet bezpieczeństwa". Zdaniem analityków kolejną fazą operacji będzie ofensywa izraelskich sił lądowych, koncentrujących się obecnie na granicy ze Strefą. Rzeczniczka armii Awital Lajbowic zapowiedziała, że siły te "są gotowe do podjęcia działań przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy". Obecnie jednak armia koncentruje się na uderzeniu z powietrza i morza. O tym, że Izrael nie ma jednak zamiaru dokonać ataku lądowego w Strefie Gazy, m.in. ze względu na "konsekwencje dla ludności cywilnej", mówił we wtorek szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. Powołał się na swe rozmowy z prezydentem Izraela Szimonem Peresem i minister spraw zagranicznych Cipi Liwni. Sytuacji w Gazie będzie poświęcone nadzwyczajne spotkanie szefów dyplomacji państw UE w Paryżu. Ministrowie, w tym szef polskiego MSZ Radosław Sikorski, spotkają się o 18.30 w siedzibie francuskiego MSZ, a później odbędzie się kolacja robocza. Unia, która nigdy nie odgrywała większej roli politycznej na Bliskim Wschodzie, ma zaapelować o natychmiastowe zawieszenie broni i umożliwianie dostaw pomocy humanitarnej. Według dyplomatów ma także zaoferować swe wsparcie w złagodzeniu izraelskiej blokady Strefy Gazy. Sytuacja w Gazie będzie w środę przedmiotem nadzwyczajnego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw arabskich w Kairze. Tymczasem Karel Schwarzenberg, minister spraw zagranicznych Czech, które 1 stycznia przejmują przewodnictwo w UE, oświadczył, że Izrael ma prawo do własnej obrony. - Musimy sobie uświadomić jedno: od wygaśnięcia rozejmu w dniu 19 grudnia, Hamas systematycznie zwiększał liczbę pocisków rakietowych wystrzeliwanych na ziemie Izraela. Taka sytuacja jest nie do przyjęcia - powiedział minister w wywiadzie dla "Mlada Fronta Dnes". O natychmiastowy rozejm zaapelował w poniedziałek wieczorem sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Zwrócił się do liderów regionu i świata o nasilenie działań na rzecz powstrzymania fali przemocy i nawiązania dialogu izraelsko-palestyńskiego. W Ramalli Organizacja Wyzwolenia Palestyny wystąpiła z wnioskiem o wysłanie w ten zapalny punkt misji pokojowej ONZ. Jej celem byłaby "ochrona cywilnej ludności palestyńskiej przed izraelską agresją" - podała OWP w oświadczeniu opublikowanym we wtorek m.in. w stolicy Libanu. Inicjatywy OWP nie poparł jednak kontrolujący Strefę Gazy Hamas. Przedstawiciel tej organizacji w Bejrucie Osama Hamdan oskarżył administrację Autonomii Palestyńskiej z prezydentem Mahmudem Abbasem na czele o spiskowanie z Izraelem za plecami innych grup palestyńskich. Powiedział, że władze Abbasa "chcą wrócić do Gazy na izraelskich czołgach". Przeciwko izraelskim atakom na cywilną ludność Strefy Gazy demonstrowało we wtorek w centrum Sofii prawie 500 Palestyńczyków. Wzywano do solidarności z mieszkańcami Strefy i do ustąpienia premiera Izraela. W trwających od soboty izraelskich bombardowaniach Strefy Gazy zginęło ok. 360 Palestyńczyków, w tym według ONZ 62 kobiet i dzieci, a ponad 1400 zostało rannych. W nocy z poniedziałku na wtorek co najmniej 10 Palestyńczyków poniosło śmierć, a ok. 40 odniosło obrażenia. Celem kilkudziesięciu nocnych ataków lotniczych były siedziby wyższych urzędów państwowych i służb bezpieczeństwa w Strefie Gazy. W piątek Hamas zgodnie z zapowiedziami ogłosił koniec rozejmu z Izraelem, zawartego przed sześciu miesiącami przy mediacji Egiptu. Wkrótce po tym wystrzelił w kierunku Izraela rakiety. Izrael odpowiedział nalotami i koncentracją wojsk wzdłuż granicy.