Pod siedzibą Związku Polaków na Białorusi w Grodnie od rana stoją wozy milicyjne. Białoruska milicja próbowała rano przeprowadzić rewizję, ale nie miała nakazu, więc działacze ZPB nie dopuścili do przeszukania. Prezes nieuznawanego przez władze w Mińsku ZPB Andżelika Borys powiedziała, że wieczorem podjechał jeszcze jeden samochód milicyjny. Borys wróciła właśnie z Baranowicz, gdzie w tamtejszym oddziale ZPB uczestniczyła w spotkaniu poświęconym Karcie Polaka. Jak relacjonowała wiceprezes ZPB Andżelika Orechwo, milicja chciała szukać w grodzieńskiej siedzibie drukowanych poza granicami Białorusi związkowych czasopism "Magazyn Polski na uchodźstwie" i "Głos znad Niemna na uchodźstwie", traktowanych przez władze białoruskie jako nielegalne wydawnictwa. Działacze wpuścili milicjantów tylko do sal wykładowych i zażądali pokazania nakazu rewizji, nie pozwalając im wejść dalej. Do wieczora milicja nakazu nie przedstawiła. Na zewnątrz siedziby ZPB, położonej po sąsiedzku z konsulatem polskim, zostały dwa milicyjne samochody i obserwujący budynek funkcjonariusze. Wezwani przez kierownictwo ZPB działacze zjechali z całej okolicy, by chronić swą siedzibę. Na początku było ich ok. 70, wieczorem pozostało ok. 20 osób - wyjaśniła Orechwo. Działacze zamierzają czuwać w siedzibie rotacyjnie, by milicja nie weszła pod ich nieobecność. Wraz z nimi w siedzibie ZPB jest cały czas któryś z konsulów. Milicja próbowała też nie dopuścić do wyjazdu Andżeliki Borys do Baranowicz, blokując jej samochód. Prezes ZPB odjechała jednak innym autem i wzięła udział w spotkaniu w Domu Polskim. Szefowa oddziału ZPB z Baranowicz Teresa Sieliwończyk powiedziała, że spotkanie z udziałem prezes ZPB i konsula generalnego w Brześciu przebiegło bez zakłóceń, choć przed Domem Polskim stał wóz milicyjny. - Władze jednak nie poszły na skrajne sytuacje - wskazała Sieliwończyk, która wcześniej dostawała ostrzeżenia, by nie organizować spotkania. Nowe napięcie wokół ZPB Andżelika Borys wiąże - jak powiedziała - nie tylko z wejściem w życie Karty Polaka, lecz także z ogólnym nasileniem represji na Białorusi. W czwartek białoruskie KGB przeprowadziło niemal równocześnie w Mińsku i paru innych miastach rewizje w prywatnych mieszkaniach i biurach kilkunastu niezależnych dziennikarzy, współpracujących m.in. ze współfinansowaną przez rząd polski telewizją Biełsat, sponsorowanym przez Komisję Europejską Europejskim Radiem dla Białorusi i nadającym z Białegostoku Radiem Racja. We wtorek KGB i specnaz rozpędziły brutalnie demonstrację w Mińsku, zorganizowaną przez opozycję z okazji Dnia Wolności - nieuznawanego przez obecne władze święta niepodległości. Według oficjalnych danych, zatrzymano 88 osób. Sądy w Mińsku skazały większość z nich na kary od 7 do 15 dni aresztu oraz wysokie grzywny. Nagonkę na niezależnych dziennikarzy i represje wobec demonstrantów potępiły m.in. Unia Europejska i USA.