- Chcieli przeprowadzić rewizję, ale pomieszczenie jest wynajmowane przez Andrzeja Poczobuta, więc powiedziałem, że jeśli chcą je przeszukać, powinni przywieźć Andrzeja z więzienia w towarzystwie śledczego i adwokata - powiedział Bancer. Jak oświadczył, w nakazie było napisane, że w razie odmowy otwarcia drzwi przez właściciela albo osobę wynajmującą pozwala się na wejście siłowe. - O to im chodziło. Oni chcieli normalnie wywalić drzwi, ale ponieważ okazało się, że wynajmuje Andrzej Poczobut, powstał problem - oznajmił Bancer. Pomieszczenie, o którym mowa, to duża sala w budynku, gdzie mieszczą się organizacje pozarządowe i partie polityczne. Jest ona wynajmowana przez Poczobuta i często wykorzystywana przez Związek Polaków na Białorusi na spotkania i różne imprezy. Bancer zaznaczył, że w nakazie przeszukania widniało sformułowanie, iż "milicja posiada informacje, że w tym pomieszczeniu znajdują się materiały drukowanego zawierające antypaństwowe wezwania". - Zakładam, że chodziło o "Głos znad Niemna na uchodźstwie", czyli gazetę ZPB - powiedział Bancer. - Na razie nic się nie dzieje. Czekamy - dodał. Poczobut, prezes Rady Naczelnej ZPB i dziennikarz "Gazety Wyborczej", został zatrzymany w ubiegły czwartek we własnym domu i przewieziony do aresztu więziennego w Grodnie. Zarzucono mu zniesławienie prezydenta Alaksandra Łukaszenki. Według Komitetu Śledczego podlegającego prezydentowi z materiałów kontroli grodzieńskiego KGB wynika, że słowa zniesławiające Łukaszenkę zawarte były w artykułach Poczobuta publikowanych w internecie. Poczobut został w lipcu ubiegłego roku skazany na trzy lata więzienia w zawieszeniu na dwa lata za zniesławienie Łukaszenki.