Prokurator domagał się dla skonfliktowanego z Kremlem bankiera Lebiediewa kary jednego roku i dziewięciu miesięcy więzienia. Do konfliktu między Lebiediewem a Połonskim doszło podczas nagrywania telewizyjnego talk-show. Obaj prowadzili rozmowę podniesionym tonem, w końcu Lebiediew uderzył Połonskiego, który spadł z krzesła. Połonski zademonstrował później siniak na ręce i porwane dżinsy. Początkowo Lebiediew utrzymywał, że jedynie popchnął oponenta, który mu groził, potem jednak przyznał, że go uderzył, bo "się przestraszył". "Byłem przestraszony, sądzę, że należało to przerwać w inny sposób, lecz uderzyłem go w twarz" - przyznał Lebiediew. Połonski pochwalił się, że spadając wraz z krzesłem z podwyższenia nie doznał poważniejszych obrażeń, bo jest w dobrej sportowej kondycji i przeszedł szkolenie w wojskach powietrznodesantowych. O chuligaństwo w związku z incydentem w studiu telewizji NTV Lebiediewa oskarżono rok później. Miliarder wyrażał wówczas przekonanie, że zarzuty mają na celu wyciszenie jego krytyki pod adresem Kremla i usunięcie go z życia publicznego.