"6 sierpnia 1945 roku jedna bomba atomowa zniszczyła nasze miasto. W owym czasie mówiło się, że nic tutaj nie urośnie przez 75 lat. A jednak Hiroszima z tego wyszła i stała się symbolem pokoju" - powiedział burmistrz Hiroszimy Kazumi Matsui podczas uroczystości w Parku Pamięci Pokoju. Wezwał do jedności i rezygnacji z "egocentrycznego nacjonalizmu". Skalę uroczystości rocznicowych ograniczono w tym roku ze względu na pandemię COVID-19. Wzięli w niej tym razem udział nieliczni oficjele i osoby ocalałe z wybuchu. Przed zrzuceniem bomby na terenie parku mieściła się tętniąca życiem centralna dzielnica Hiroszimy - miasta liczącego wówczas ok. 350 tys. mieszkańców. Szacuje się, że fala uderzeniowa olbrzymiego wybuchu zabiła na miejscu 70 tys. ludzi, a dziesiątki tysięcy kolejnych zmarły później z powodu odniesionych obrażeń i choroby popromiennej. Jedyny budynek, który nie został zrównany z ziemią W parku stoją ruiny jedynego budynek w pobliżu hipocentrum eksplozji, który nie został przez nią całkowicie zrównany z ziemią. Emblematyczny szkielet dawnego centrum wystawienniczego, zaprojektowanego przez czeskiego architekta Jana Letzla, nazywany Kopułą Atomową lub Pomnikiem Pokoju, ma zgodnie z uchwałą rady miasta upamiętniać tragedię po wsze czasy. Druga bobma Trzy dni po ataku na Hiroszimę wojsko Stanów Zjednoczonych zrzuciło drugą bombę jądrową na japońskie miasto Nagasaki, gdzie zginęło co najmniej 74 tys. osób. Wkrótce Japonia poddała się, co zakończyło drugą wojnę światową w Azji. Były to jedyne dwie bomby nuklearne, jakie zrzucono w ramach działań wojennych na świecie. Ocalali z wybuchów Obecnie przy życiu jest ok. 136 tys. hibakusha, jak w Japonii nazywa się ocalałych z wybuchów w Hiroszimie i Nagasaki. Średnia ich wieku wynosi 83 lata. Co roku wielu odchodzi. Jako "niedoścignieni rzecznicy rozbrojenia nuklearnego" przekuli oni swoją tragedię w potężny apel o "bezpieczeństwo i dobrobyt całej ludzkości" - powiedział sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres w nagraniu rocznicowym. "Jedynym sposobem na całkowitą eliminację ryzyka nuklearnego jest całkowita eliminacja broni nuklearnej" - zaznaczył. Świat wciąż nie rezygnuje z broni jądrowej Po dziesięcioleciach usilnych starań hibakusha świat bez broni jądrowej wciąż wydaje się jednak odległym marzeniem, a spadająca z roku na rok liczba ocalałych rodzi pytanie, jak ta walka będzie wyglądała bez ludzi, którzy nadali zniszczeniom wojny atomowej ludzką twarz - pisze dziennik "New York Times". Liczba głowic jądrowych na świecie spadła wprawdzie z ok. 70 tys. w połowie lat 80. XX wieku do ok. 13 tys. obecnie, ale w ciągu ostatniego ćwierćwiecza Indie, Pakistan i Korea Płn. dołączyły do mocarstw nuklearnych, Chiny zwiększyły swój arsenał, a USA i Rosja zaczęły wypisywać się z traktatów rozbrojeniowych z końca zimnej wojny - zaznacza amerykańska gazeta. Podczas uroczystości w Hiroszimie burmistrz Matsui poprosił rząd Japonii, aby przychylił się do apeli hibakusha, podpisał i ratyfikował traktat o zakazie broni jądrowej, przyjęty w 2017 roku przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. Traktat, będący owocem starań grupy mniejszych państw, nieposiadających broni jądrowej, nie został jak dotąd ratyfikowany przez 50 krajów, co wymagane jest do jego wejścia w życie. Nieprawdopodobne wydaje się również, aby poparły go mocarstwa nuklearne oraz państwa objęte amerykańskim "parasolem bezpieczeństwa" jądrowego, w tym Japonia. W ceremonii w Hiroszimie uczestniczył również premier Japonii Shinzo Abe, który wezwał wszystkie kraje do wysiłków na rzecz usunięcia "poczucia nieufności poprzez wzajemne zaangażowanie i dialog". W odpowiedzi na prośby o podpisanie traktatu zapewnił, że Tokio popiera eliminację broni jądrowej, ale ma do tego "inne podejście". Władze Stanów Zjednoczonych nigdy nie przeprosiły za zrzucenie bomb nuklearnych na Hiroszimę i Nagasaki. Utrzymują one, że był to jedyny sposób na szybkie zakończenie drugiej wojny światowej, ponieważ Japonia nie chciała skapitulować wobec sił konwencjonalnych. Andrzej Borowiak