Strzały padły z budynku Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, pod którym zgromadzili się demonstranci. "To był horror, kładliśmy się na ziemię żeby uniknąć kul" - podkreśla Irena Saszko.Jak dodaje Saszko, na razie w Chmielnickim jest spokojnie, ale wieczorem znowu może być gorąco. "Słyszałam nawoływania, by idąc na wieczorne demonstracje zabierać ze sobą kije, pałki czy broń palną" - mówi mieszkanka Chmielnickiego.Pod siedzibę Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przyszło około tysiąca demonstrantów. Szef delegatury ministerstwa spraw wewnętrznych w Chmielnickim, Wasyl Ptaszczuk, zapowiedział wszczęcie śledztwa w sprawie użycia broni.