O przyjmowaniu uchodźców w Niemczech decyduje rząd, z kolei samorządy muszą zadbać o ich zakwaterowanie. Lokalni urzędnicy z Lörrach z automatu wysłali pisma do najemców, informując ich o wymówieniu umów najmu. Wystraszeni ludzie wpadli w panikę i w przypływie emocji wywołali dyskusję o tym, że uchodźcy zabierają im mieszkania, bo państwo bardziej dba o tych, którzy przejeżdżają do Niemiec. Chaos informacyjny Polityka informacyjna w przypadku Lörrach była i jest fatalna, bo mieszkańcy zajmowanych budynków dostali tylko pisma, w których mogli przeczytać, że ich dotychczasowe umowy zostaną rozwiązane oraz że otrzymają wkrótce nowe oferty. Nikt im nie podał żadnych konkretów, więc wybuchła panika i chaos. Mieszkańcy zaczęli spekulować, że ich nowe mieszkania będą zapewne drogie, a państwo bardziej dba o uchodźców niż o własnych obywateli. W internecie zawrzało. Dopiero, gdy o problemie zaczęły pisać i mówić wszystkie media, lokalne władze zapewniły, że nowe mieszkania będą w podobnej cenie, a lokatorzy otrzymają wsparcie finansowe na przeprowadzkę. Burmistrz miasta przyznał, że same domy i tak w perspektywie kilku lat mają zostać wyburzone, więc mieszkańców już teraz można przenieść do nowych budynków, a do czasu wyburzenia bloków mogą zamieszkać tam ukraińscy uchodźcy. Tyle, że ta wypowiedź z ust burmistrza padła za późno. W mediach społecznościowych krążyło już pismo spółdzielni, która zapowiedziała wypowiedzenie umów mieszkańcom, bez podania konkretów. Rządowy program wkrótce się zakończy Sam pomysł samorządowców o tym, by ukraińskich uchodźców lokować w mieszkaniach, a nie w halach i kontenerach, jest jak najbardziej słuszny. Ale zabrakło mądrej koncepcji, jak zrealizować ten projekt, by nie wywołać wielkich emocji wśród mieszkańców. Ale i same miasta są zakładnikami pewnego systemu, który tworzony był w Berlinie. Bo to na samorządy zrzucono cały problem, nie dając im wystarczających budżetów. Finansowane przez rząd "tymczasowe zakwaterowanie" kończy się po pół roku, po czym miasta i gminy są muszą radzić sobie same. Już od dłuższego czasu trwa spór pomiędzy samorządami a rządem w Berlinie. Lokalne władze domagają się dodatkowych środków na utrzymanie uchodźców. Kłótnia trwa na dobre. Rząd federalny odrzuca kolejne zastrzyki finansowe, zrzucając odpowiedzialność na poszczególne kraje związkowe.