Po raz pierwszy zwierzę było widziane dwa tygodnie temu przez emerytowanego nauczyciela. Ten jednak nikomu o tym nie powiedział, żeby - jak to określił - nie wzięto go za wariata. Zawiadomił policję dopiero dwa dni temu, kiedy po raz drugi zobaczył zwierzę. Wielkiego czarnego kota widział też inny mieszkaniec Berja. Lokalne władze wydały zakaz wchodzenia do miejskiego parku, rozstawiły w nim połapki i zainstalowały system kamer. Obawiają się, że pantera uciekła albo została porzucona przez rodzinę, która ją wychowywała. Nie wszyscy jednak wierzą, że w mieście grasuje dzikie zwierzę. Rok temu, też w Andaluzji, szukano lwicy biegającej na wolności, która okazała się... dużym psem.