Według telefonicznego sondażu Millward Brown SMG/KRC dla TVN24 PSL uzyskało w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego 7,9 proc. poparcie. Według sondażu Instytutu Homo Homini dla Polsatu News Stronnictwo zdobyło 6,3 proc. Ludowcy oglądali w niedzielę wieczorem w swoim sztabie wyniki badań z pięciu okręgów wyborczych, jakie dla TVP wykonała pracownia TNS OBOP. Pierwsze zostały podane wyniki z Warszawy, z których wynikało, że PSL ma tu bardzo słaby wynik - nie przekracza progu wyborczego, a nawet nie mieści się w pierwszej piątce komitetów wyborczych. W reakcji na te dane ktoś krzyknął: "Warszawa to nie Polska!" W sali, w której zgromadziło się ponad sto osób, zapadła cisza. Przerwały ją informacje o poparciu z kolejnych okręgów - już znacznie lepsze dla Stronnictwa. Po ogłoszeniu wyników prezes PSL gratulował partiom, które uzyskały najlepsze wyniki. Dziękował też wszystkim, którzy wzięli udział w wyborach. - To jest przykład bardzo aktywnego i potrzebnego zaangażowania. To jest też sygnał dla wszystkich, jak ważne jest zróżnicowanie, pluralizm w naszym kraju. Polacy wyraźnie pokazali, że potrzeba koalicji, potrzeba różnorodności - mówił Pawlak. Dodał, że jego ugrupowanie cieszy się z "wielkiego wsparcia" dla kandydatów Stronnictwa. Zapewnił, że europosłowie PSL będą konsekwentnie pilnowali miejscowych spraw, ważnych dla regionów i całej Polski. - PSL aktywnie, twórczo, z odwagą, ze sprytem będzie działało w UE tak, abyśmy tworzyli lepszą Europę, tak aby to był sukces Europy i sukces Polski - zaznaczył Pawlak. Gratulował kandydatom Stronnictwa, którzy osiągnęli sukces. Jego zdaniem, mandaty zdobędą: Jarosław Kalinowski (Mazowsze), Andrzej Grzyb (Wielkopolska), Edward Wojtas (Lubelszczyzna) Czesław Siekierski (okręg świętokrzysko-małopolski). Pawlak nie chciał analizować wyniku jego ugrupowania. - Poczekajmy na podsumowanie - zawsze było tak, że we wszystkich sondażach było niżej niż potem w prawdziwych wyborach - powiedział pytany, czy nie czuje się rozczarowany. Jego koledzy wyrażali jednak umiarkowane niezadowolenie. - Powiem szczerze, sądziłem, że będzie bliżej 10 proc. - mówił dziennikarzom wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski. Minister rolnictwa Marek Sawicki powiedział, że oczekiwał wyniku powyżej 9 proc. Jego zdaniem takie, a nie inne poparcie dla Stronnictwa wynika z niskiej frekwencji wyborczej. - Wynik jest w mojej ocenie poniżej oczekiwań - zaznaczył. Dodał, że nie jest to jednak powód do tego, by wyciągać jakieś wnioski personalne. - Jesteśmy w partii rządzącej, jest kryzys, opozycja ma przewagę, bo może demagogią pokazywać proste rozwiązania, my musimy być realistami - więc to jest zupełnie przyzwoity wynik - oceniał z kolei szef klubu parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski. Polityk uważa, że rezultaty PO i PiS są wynikiem charakteru kampanii prowadzonej przez te ugrupowania. - Platforma i PiS podziałały na emocje społeczeństwa, natomiast my działaliśmy realistycznie - stwierdził. Zaznaczył, że Stronnictwo mówiło w kampanii jakie są cele tej kadencji europarlamentu, czego można oczekiwać, a inne ugrupowania obiecywały "gruszki na wierzbie". Z kolei Jarosław Kalinowski uważa, że wynik PO jest nieco poniżej oczekiwań polityków tej partii. - PiS ma tyle ile miało mieć; Lewica może się cieszyć, a my constans - podsumował. Jak podkreślił, takie wyniki świadczą o tym, że scena polityczna nawet po dwóch latach kadencji parlamentu krajowego, kryzysu gospodarczego, a także - jak to określił - ciągłej bitwy PO z PiS, wciąż się nie zmieniła. - Nie wiem co musiałby się wydarzyć, żeby to się zmieniło - zaznaczył.