Mieli świętować urodziny i zaręczyny syna. Tragedia rodziny z Wielkiej Brytanii
64-letnia Brytyjka Elena Walsh zmarła podczas rodzinnego wyjazdu na Wyspy Zielonego Przylądka. Wstrząśnięta jej śmiercią rodzina chce poznać przyczynę odejścia kobiety. - Tragedia całkowicie nas zniszczyła - mówią bliscy.

W skrócie
- Elena Walsh zmarła podczas rodzinnych wakacji na Wyspach Zielonego Przylądka po nagłym pogorszeniu stanu zdrowia.
- Rodzina miała zastrzeżenia do warunków sanitarnych w hotelu i jakości opieki medycznej.
- Po śmierci Brytyjki sprawą zajęli się prawnicy specjalizujący się w zaniedbaniach medycznych.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
64-letnia Elena Walsh udała się początkiem sierpnia tego roku na Wyspy Zielonego Przylądka, aby świętować 60. urodziny swojego męża oraz zaręczyny jej syna Seana z Gemmą. Historię opisuje teraz "The Sun".
Rodzina zatrzymała się w pięciogwiazdkowym hotelu. Zaledwie kilka dni później, 8 sierpnia, kobieta zaczęła się źle czuć - miała nudności oraz biegunkę.
Wyspy Zielonego Przylądka. 64-letnia Brytyjka zmarła podczas rodzinnego wyjazdu
Chociaż 60-letni Patrick, mąż Eleny, także zachorował, to stan zdrowia kobiety pogarszał się szybciej. Początkowo Brytyjka trafiła do kliniki, następnie przewieziono ją na dalsze leczenie do szpitala.
Niestety po dwóch dniach pobytu w placówce medycznej 64-latka zmarła. Jak donosi dziennik "The Sun", wdowiec po Elenie Walsh oraz jego rodzina mieli poważne obawy, co do warunków sanitarnych w hotelu, gdzie mieli zatrzymać się na 12 dni.
Mężczyzna przekazał, że jedzenie, które im podawano, często było letnie oraz nieodpowiednio ugotowane. Natomiast opieka medyczna, jaką objęto jego żonę - zdaniem 60-latka - była chaotyczna.
Mówiąc o wątpliwych standardach higieny, Brytyjczyk nadmienił, że "ludzie stali cały dzień przy barze nad basenem, nie wychodząc nawet do toalety, i zauważył, że woda 'zmienia kolor'".
Brytyjka zmarła podczas wyjazdu. Rodzina miała wątpliwości co do warunków sanitarnych w hotelu
Po śmierci Eleny 60-latek postanowił zlecić prawnikom zajmującym się sprawami zaniedbań medycznych, aby zajęli się tą tragedią.
- Uważamy, że zasługujemy przynajmniej na odpowiedzi, nie tylko dla naszej rodziny, ale jeśli Elena zachorowała i zmarła z powodu warunków higienicznych w hotelu, możemy pomóc zapobiec podobnym tragicznym doświadczeniom innych rodzin - mówił mężczyzna.
Jatinder Paul, prawnik specjalizujący się w sprawach dotyczących poważnych obrażeń ciała, który reprezentuje Patricka, przekazał, że chociaż nic nie jest w stanie zrekompensować straty, jakiej doświadczyła rodzina, "jesteśmy zdeterminowani, aby przynajmniej pomóc im uzyskać odpowiedzi, na które zasługują".
- Nadal słyszymy zbyt wiele niepokojących doniesień o osobach, które zachorowały w ośrodkach all inclusive na Wyspach Zielonego Przylądka, w tym w Riu Cabo Verde (hotelu, gdzie zatrzymali się Brytyjczycy - red.) - dodał prawnik.
Sprawą śmierci Brytyjki zajmują się prawnicy
Rodzina 64-latki jest zrozpaczona po jej śmierci, co przyznał wdowiec. Mężczyzna zaznaczył, że tragedia "całkowicie zniszczyła rodzinę".
- Jedną z najtrudniejszych rzeczy do zaakceptowania jest nagły i bolesny sposób, w jaki ją straciliśmy, podczas gdy mieliśmy cieszyć się rodzinnymi wakacjami, świętując moje 60. urodziny i zaręczyny mojego syna - dodał mężczyzna.
Patrick i Elena byli małżeństwem przez prawie 40 lat. - Była wspaniałą żoną, matką i przyjaciółką - tak 60-latek wspomina zmarłą partnerkę.
Źródło: "The Sun"












