Podczas defilady i pokazów lotniczych we wtorek w Teheranie, poprzedzających wyjazd prezydenta Mahmuda Ahmadineżada na sesję Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych do Nowego Jorku, doszło do zderzenia Simorgha z eskortującym go przestarzałym myśliwcem produkcji amerykańskiej F-5E Tiger II. - Nasze siły zbrojne odetną rękę każdemu na świecie, zanim pociągnie za spust - mówił podczas defilady Ahmadineżad. "Nie przechwycono żadnych sygnałów alarmowych, co świadczy o tym, że do katastrofy doszło nagle" - pisze "Debka". Obie maszyny spadły na południu Teheranu w okolicy mauzoleum ajatollaha Chomeiniego, irańskiego przywódcy zwanego ojcem rewolucji islamskiej. Teheran poinformował we wtorek jedynie, że "spadł jeden z samolotów i zginęło siedmiu członków załogi". Według "Debki" samolot wywiadowczy Simorgh był odnowioną wersją rosyjskiego samolotu transportowego Ił-76, należącego przed wojną w Zatoce Perskiej do sił powietrznych Iraku i przeniesionego do Iranu w 1991 roku. Zdaniem portalu Teheran wynajął rosyjskich ekspertów, którzy zainstalowali na nim nowoczesny radar. "Debka" podkreśla, że irańskie lotnictwo i obrona przeciwrakietowa straciły w ten sposób swoje jedyne "elektroniczne oczy" nadzorujące niebo wokół granic kraju. Anna Librowska