Poti, przez który m.in. w świat płynie ropa naftowa z regionu Morza Kaspijskiego, leży poza strefą buforową utworzoną przez rosyjskie wojska wzdłuż granicy administracyjnej Gruzji z Abchazją. Granica strefy przebiega jednak blisko portu. - Funkcja patrolowania zapisana jest w międzynarodowych porozumieniach. Poti nie leży w strefie bezpieczeństwa. Nie znaczy to jednak, że będziemy siedzieli za płotem i przyglądali się, jak oni rozjeżdżają się na hummerach i ciężarówkami wożą amunicję - powiedział Nogowicyn na briefingu prasowym w Moskwie. Poprzedniego dnia generał ogłosił, że "w strefie odpowiedzialności sił pokojowych Rosji w rejonie konfliktu gruzińsko-abchaskiego" znajduje się również lotnisko w pobliskim Senaki, gdzie - jak zaznaczył - leży gruzińska baza wojskowa. Przez Senaki prowadzi strategiczna droga do Poti. W najbliższym czasie do Gruzji mają dotrzeć okręty wojenne USA z pomocą humanitarną. Na razie nie podano, czy planują wpłynięcie do Poti. Nogowicyn poinformował również, że wycofanie rosyjskich wojsk z Gruzji zakończyło się w piątek o godz. 20.30 czasu moskiewskiego (18.30 czasu polskiego). - Wszystkie drogi zostały odblokowane, zaczął się normalny ruch - oświadczył generał. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej podało w piątek, że rosyjskie wojska zostały wycofane do strefy buforowej wzdłuż granicy administracyjnej Gruzji z Osetią Południową, a także do Rosji. Władze Gruzji potwierdziły, że rosyjskie wojska opuściły Gori, Senaki i Poti. Jednak mimo to Moskwa nadal kontroluje terytorium tego kraju, gdyż - jak zauważył w sobotę dziennik "Kommiersant" - prawie cała środkowa Gruzja znalazła się w strefach buforowych wytyczonych przez rosyjskich generałów. Rosjanie kontrolują wszystkie najważniejsze drogi. Szerokość stref buforowych wynosi od 6 do 18 km. W obu Rosja utworzyła po 18 ufortyfikowanych posterunków kontrolnych. W rejonie Abchazji - jak podał Sztab Generalny FR - stacjonować będzie 2142 żołnierzy, a Osetii Południowej - 452. Moskwa ostrzegła, że w razie konieczności zwiększy oba kontyngenty. Moskwa utrzymuje, że istnienie takich stref buforowych przewidują porozumienia o zakończeniu walk w obu zbuntowanych republikach z lat 1992-99. Tbilisi odrzuca taką interpretację umów i uważa rosyjskie wojska na gruzińskim terytorium za siły okupacyjne. Nogowicyn skrytykował także NATO za zwiększanie obecności na Morzu Czarnym. - Sytuacja na Morzu Czarnym ma tendencję do zaostrzenia. NATO nadal zwiększa zgrupowanie swoich sił morskich w tej strefie - oświadczył generał, przypominając, że na akwenie tym znajdują się okręty z Niemiec, Hiszpanii, Polski i USA. Rosyjski wojskowy oskarżył też władze w Tbilisi o przygotowywanie nowych akcji zbrojnych i prowokacji w strefie konfliktu gruzińsko- południowoosetyjskiego.