Demonstrację zorganizowała Czeskomorawska Konfederacja Związków Zawodowych w ramach akcji Europejskich Dni Działania (14-16 maja), zainicjowanych przez Europejską Konfederację Związków Zawodowych (EKZZ). Według czeskich związkowców w Pradze zgromadziło się około 23 tys. protestujących, w tym kilka tysięcy z zagranicy: Niemiec, Austrii, Bułgarii, Francji, Włoch, Chorwacji i ze Słowenii. Najwięcej związkowców - zdaniem agencji CTK - przyjechało z Polski (Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i NSZZ "Solidarność"). - Nad głowami tysięcy związkowców powiewają liczne flagi legendarnego polskiego związku zawodowego Solidarność - relacjonowała CTK. - Polacy w żółtych czapkach biją w bębny i rzucają petardy - informował reporter internetowej gazety iDnes.cz. Czesi protestowali przede wszystkim przeciwko przygotowywanemu nowemu kodeksowi pracy planowanej reformie systemu emerytalnego. Ich zdaniem rząd przygotowuje niekorzystne dla nich rozwiązania. Plakaty wzywające do demonstracji w Pradze głosiły m.in.: "Nie chcemy, żeby kodeks pracy stał się szubienicą dla pracowników" Podczas wystąpień na Placu Hradczańskim szef czeskich związków Milan Stech powiedział, że do kryzysu w ogóle nie musiało dojść, a rząd nie docenił w porę jego rozmiarów. Podkreślił, że Czesi, zamiast otrzymywać wyższe pensje, muszą brać kredyty. Z kolei zastępca sekretarza generalnego EKZZ Reiner Hoffmann wskazał: - To, co przeżywamy, to kryzys kapitalizmu, rynków finansowych, to system zmierzający do tego, żeby bogaci byli jeszcze bogatsi (...) Chcemy większej regulacji rynków finansowych, przyszedł czas nowego budowania socjalnej Europy(...) Już żadnej powtórki kryzysu, mówimy TAK gospodarce socjalnej, nie będziemy cierpieć, tylko walczyć. Pierwsza z serii czterech manifestacji zorganizowana przez EKZZ w ramach Europejskich Dni Działania odbyła się w czwartek w Madrycie, a w piątek związkowcy demonstrowali w Brukseli. Dziś, oprócz Pragi, manifestowano także w Berlinie.