Ta bezprecedensowa decyzja agencji ONZ wynika z faktu, że Birma od lat nie przestrzega ratyfikowanej przez siebie międzynarodowej konwencji o zakazie pracy przymusowej. W telegramie przesłanym do Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie, birmański rząd nazywa apel bezprawną i niesprawiedliwą ingerencją w wewnętrzne sprawy kraju. Rangun ostrzega, że przestanie współpracować z każdym krajem i z każdą organizacją, która wprowadzi sankcje. Te jednak wydają się być nieuniknione. Zdaniem amerykańskich i europejskich dyplomatów jest to jedyna szansa, by rządzący Birmą wojskowi przestali zmuszać siłą do pracy ponad milion obywateli swojego kraju. Pracujący m.in. przy budowie dróg i kolei mieszkańcy Birmy są przez nadzorujących ich żołnierzy systematycznie bici, a kobiety gwałcone.