Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w specjalnym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych skomentował ostry spór polityczny, który opanował Stany Zjednoczone, dotyczący ochrony granic przed napływem migrantów. Zdaniem Dmitrija Miedwiediewa obecna sytuacja jest przede wszystkim konsekwencją wspierania Ukrainy w trwającej wojnie i pokazaniem słabości władz w Waszyngtonie. "To kolejny uderzający przykład osłabienia hegemonii USA, który dzieje się od wewnątrz, w wyniku działań samych Amerykanów" - stwierdził. "Waszyngton, który tak entuzjastycznie wspiera Kijów i, jak się wydaje, niczego innego już nie dostrzega, okazał się całkowicie bezsilny w sprawach polityki wewnętrznej" - dodał. Dmitrij Miedwiediew straszy wojną domową w USA W dalszej części tekstu były prezydent Rosji stwierdza, że politycy Teksasu już w najbliższej przyszłości mogą zdecydować się na próbę oderwania stanu i ogłoszenia niepodległości. To zaś w konsekwencji będzie oznaczało wojnę domową. "Te same władze (Waszyngton - red.) swoją biernością mogą w końcu doprowadzić na skraj rozpaczy ludność Teksasu, która już poważnie myśli o secesji. Historia zna przypadki, gdy poszczególne stany próbowały oderwać się od Stanów Zjednoczonych i utworzyć konfederację. Wszystko to doprowadziło do krwawej wojny domowej, która pochłonęła życie tysięcy ludzi" - podkreślił. Według Dmitrija Miedwiediewa, sytuacja w Stanach Zjednoczonych zmierza ku "wyniszczającej konfrontacji obywatelskiej", która zakończy się nie tylko problemami wewnętrznymi, ale także zewnętrznymi, w tym "bałaganem w świecie zachodnim". Spór między Teksasem a Waszyngtonem. Korzysta na nim Rosja Jak alarmował w ub. tygodniu amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW), Rosja chce destabilizować sytuację wewnętrzną w USA, a rosyjskie państwowe media pełne są informacji na temat konfliktu między władzami Teksasu i władzami federalnymi. "Rosyjska przestrzeń informacyjna rozpowszechnia narracje mające manipulować wewnętrznymi politycznymi wydarzeniami w USA, wywołać niestabilność w Stanach Zjednoczonych i zaburzać amerykańskie debaty o dalszym amerykańskim wsparciu wojskowym dla Ukrainy" - czytamy w analizie ośrodka. W grudniu ub.r. na południowej granicy USA odnotowano rekordową liczbę zatrzymanych osób - ponad 300 tys. Choć w styczniu sytuacja się poprawiła, to służby graniczne od dawna alarmują, że liczba migrantów napływających przez granicę z całego świata przytłacza ich zasoby. Sytuacja na granicy jest też przedmiotem eskalującego sporu między republikańskimi władzami Teksasu i administracją federalną. Gubernator Teksasu ustawił na brzegu rzeki Rio Grande drut żyletkowy i wysłał tam żołnierzy Gwardii Narodowej, blokując dostęp do granicy funkcjonariuszom federalnych służb CBP. Mimo że Sąd Najwyższy USA zezwolił CBP na usunięcie drutu, teksańskie władze w efekcie zignorowały tę decyzję, a ich działania poparli niemal wszyscy republikańscy gubernatorzy oraz czołowi politycy partii. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!