Miedwiediew udzielił wywiadu dziennikowi oskarżanemu o antysemityzm
Premier Rosji Dmitrij Miedwiediew udzielił wywiadu rzeki dziennikowi "Komsomolskaja Prawda" w centrum skandalu, jaki rozgorzał po opublikowaniu przez ten popularny dziennik antysemickiej wypowiedzi - pisze we wtorek agencja AFP.
"Żałujemy nierzadko, że naziści nie zrobili abażurów ze skóry rodziców naszych liberałów. Byłoby mniej problemów" - napisała przed kilkoma dniami na stronie internetowej dziennika jego felietonistka Uljana Skojbieda. W ten sposób krytykowała opozycyjnego liberała Leonida Gozmana, który przyrównał nazistowską formację SS i stalinowski kontrwywiad wojskowy Smiersz.
W poniedziałek wicemer Moskwy Leonid Pieczatnikow odmówił na konferencji prasowej odpowiedzi na pytanie dziennikarza "Komsomolskiej Prawdy". "(...) Bo widzi pan, Niemcy zdążyli zrobić abażur ze skóry mojej babki i bardzo mi przykro, że znalazłem ten abażur w redakcji pańskiej gazety".
Tego też dnia dziennikarka opublikowała przeprosiny, a redakcja zapewniła, że otrzymała surową naganę.
Media zbliżone do opozycji liberalnej i blogerzy bardzo aktywnie włączyli się do omawiania tego incydentu, niektórzy zaapelowali o bojkot gazety. "Premier pokazał, po której jest stronie" - oświadczył Siergiej Dorienko z radia RSN. Miedwiediew udzielił wywiadu "Komsomolskiej Prawdy" z okazji pierwszej rocznicy objęcia stanowiska premiera.
AFP pisze, że oficjalne instytucje odpowiedzialne za zwalczanie ekstremizmu milczą, jedynie komitet ds. monitoringu mediów Roskomnadzor poruszył tę sprawę i upomniał dziennik.
Rzecznik Federacji Wspólnot Żydowskich w Rosji Boruch Gorin zaapelował o bojkot dziennika "Komsomolskaja Prawda" i skrytykował brak oficjalnej reakcji władz rosyjskich.
"Dziennikarze, którzy piszą lub mówią takie rzeczy, nie mają prawa do wykonywania swego zawodu. Lecz w naszym kraju takie historie są uważane za bez znaczenia" - powiedział komentator rozgłośni "Echo Moskwy" Dmitrij Oriech.