Według prezydenta, "prace wyjaśniające" w sprawie Katynia należy aktywnie kontynuować, nawet jeśli są to "nieprzyjemne stronice" dla Rosji. Miedwiediew mówił o tym we wtorek w Jekaterynburgu na Uralu na posiedzeniu Rady ds. Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego i Praw Człowieka, którego stenogram opublikowano w środę na stronie internetowej Kremla. "Jest bardzo smutne, że 26 proc., ćwierć naszego kraju, uważa wbrew dokumentom - osobiście tę teczkę wyciągałem, ze wszystkimi podpisami - że to kłamstwo; że zostało to sfałszowane, by rzucić cień na naszą ojczyznę" - powiedział. "Niestety, nie zostało sfałszowane. My z wami to wiemy. A dlaczego o tym mówię? Oznacza to, że te prace wyjaśniające trzeba kontynuować, trzeba je prowadzić jak najaktywniej i opowiadać o tym, nawet jeśli są to nieprzyjemne stronice dla naszego kraju" - dodał gospodarz Kremla. Miedwiediew odniósł się w ten sposób do wypowiedzi szefa stowarzyszenia Memoriał Arsenija Rogińskiego, który - uzasadniając potrzebę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych - powołał się na przykład z dokumentami Politbiura KC WKP(b) dotyczącymi zbrodni katyńskiej, które w kwietniu 2010 roku na polecenie prezydenta na swojej stronie internetowej opublikowała Federalna Służba Archiwalna (Rosarchiw). "Pięć kartek! I 4 mln wejść! Zastanówcie się! One wywróciły świadomość ludzi. 53 proc. uważało, że to Niemcy. Przeczytali, obejrzeli film ("Katyń" Andrzeja Wajdy - PAP) i zostało 26 proc. W ciągu dwóch tygodni!" - argumentował Rogiński. Z kolei politolog Siergiej Karaganow ocenił, że upamiętnienie ofiar reżimu totalitarnego może tylko wywołać szacunek do Rosji. "Istnieją obawy, że pełne uznanie okropności Gułagu, pełne otwarcie archiwów może uderzyć w prestiż kraju. To nie tak. Upamiętnienie ofiar reżimu totalitarnego może tylko wywołać szacunek" - oświadczył. "Falę szacunku, a nie złośliwej satysfakcji lub prób wystawienia rachunków wywołało pańskie, Dmitriju Anatoljewiczu, niejednokrotne potępienie reżimu totalitarnego, uklęknięcie przez Władimira Władimirowicza Putina przed Krzyżem Katyńskim. A przecież Rosja - to ogromny Katyń, z tysiącami mogił najlepszych obywateli ZSRR" - podkreślił Karaganow, stojący na czele wpływowej Rady ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, zwracając się do Miedwiediewa. Wśród upublicznionych przez Rosarchiw w kwietniu zeszłego roku dokumentów znalazła się notatka ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii do Józefa Stalina z 5 marca 1940 roku. Uznaje ona polskich jeńców wojennych za "zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy radzieckiej" i proponuje rozpatrzenie ich sprawy "w szczególnym trybie, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania". Rosarchiw opublikował również tekst podpisanej przez Stalina decyzji Biura Politycznego WKP(b) nr 144 z 5 marca 1940 roku, akceptującej propozycję Berii. Federalna Służba Archiwalna opublikowała trzy kopie tego tekstu, zaczerpnięte z różnych archiwaliów. Ideę utworzenia bazy danych o ofiarach represji politycznych Miedwiediew uznał za "niezłą". Wszelako ocenił to przedsięwzięcie jako trudne. "Idea utworzenia takiej samej bazy danych o ofiarach terroru, jak o ofiarach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, jest niezła, ale będąc człowiekiem dość realistycznym, rozumiem, że jest to jednak zadanie trudniejsze od utworzenia odpowiednich list dotyczących Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, bo tam w reguły istnieje przynajmniej jakiś dokument świadczący o fakcie zgonu" - oznajmił. "W tym wypadku wszystko jest trudniejsze, bo bynajmniej nie wszystkie dokumenty prawne możemy odpowiednio odczytać, to znaczy jest potrzebna ocena, czy to akt terroru, czy też nie" - powiedział prezydent. "Niemniej moim zdaniem byłoby dobrze, gdyby podobna lista powstała, bo nie ustają dyskusje o tym, jaka liczba ofiar zginęła wtedy na ołtarzu Ojczyzny" - dodał, zwracając uwagę, że odpowiednio udokumentowane dane na ten temat "mogłyby odegrać także zupełnie oczywistą rolę wychowawczą". "Kraj powinien znać swoich bohaterów(...) te dane oczywiście istnieją, ale jakaś lista, być może zweryfikowana w odpowiedni sposób, byłaby, jak sądzę, pożyteczna" - zaznaczył. Zdaniem Rogińskiego, program ten powinien mieć charakter międzynarodowy. "Terror był w Rosji. Jednak nie tylko w Rosji, wokół niej również. Wszyscy z satysfakcją będą z nami współpracować - tak przy tym portalu, jak i wydawaniu ksiąg pamięci" - zauważył. "Bardzo ważne jest, byśmy kładli kres naszym historycznym wojnom z innymi krajami w toku tej wspólnej pracy" - podkreślił szef Memoriału, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie. Z Moskwy Jerzy Malczyk