- Należy z nimi dalej walczyć, bez ceremonii, likwidując ich bez emocji i wahań, bo w przeciwnym razie sukcesów nie będzie - powiedział prezydent w Stawropolu na naradzie poświęconej "stabilizacji w regionie Kaukazu Północnego i neutralizowaniu tam zagrożeń terrorystycznych i ekstremistycznych". - Za te przestępstwa, które popełniono w ostatnim czasie wobec władz Inguszetii, szefów organów ścigania i zwykłych obywateli, sprawcy powinni zostać dotkliwie ukarani - powiedział Miedwiediew. W Nazraniu - największym mieście Inguszetii - doszło w poniedziałek do zamachu samobójczego, w następstwie którego zginęło 25 osób, a ponad 130 zostało rannych. Eksplozja nastąpiła na terenie urzędu spraw wewnętrznych. Budynek stanął w ogniu. Pożar ugaszono po pięciu godzinach. Siłę wybuchu szacuje się na ponad 500 kilogramów trotylu. Wybuch nastąpił w kilka dni po ogłoszeniu, że do pracy powrócił prezydent Inguszetii Junus-Bek Jewkurow, który 22 czerwca cudem przeżył zamach bombowy przeprowadzony przez terrorystę-samobójcę. Inguszetia leży między Czeczenią a Osetią Północną. Jest jednym z najbardziej niespokojnych miejsc na rosyjskim Północnym Kaukazie. Ataki na milicjantów i żołnierzy, a także zamachy bombowe i morderstwa, są tam na porządku dziennym. Władze obwiniają o nie inguskich i czeczeńskich ekstremistów islamskich. Miedwiediew odwołał w poniedziałek ministra spraw wewnętrznych Inguszetii Rusłana Mierwijewa. Ocenił, że poniedziałkowy zamach bombowy w tej republice jest m.in. konsekwencją złej pracy tamtejszej milicji. Na poniedziałkowej naradzie prezydent Rosji też nawiązał do pracy sił bezpieczeństwa i organów ścigania w regionie Kaukazu Północnego, podkreślając, że trzeba lepszej koordynacji pracy na wszystkich szczeblach, począwszy od patroli milicyjnych, na szefach departamentów MSW i FSB kończąc.