powiedział to w przemówieniu przed defiladą wojskową na Placu Czerwonym w Moskwie, zorganizowaną z okazji 63. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Parada była pierwszą od rozpadu ZSRR defiladą na Placu Czerwonym z udziałem sprzętu wojskowego. Ostatnia taka parada odbyła się tam 7 listopada 1990 roku. Nowy prezydent, który odebrał defiladę w towarzystwie nowego premiera Władimira Putina, podkreślił, iż lekcje dwóch wojen światowych pokazują, że konflikty takie nie wybuchają same z siebie, lecz rozpętują je ci, którzy własne ambicje stawiają ponad interesy kontynentów, krajów i narodów. - Dlatego powinniśmy pamiętać lekcje II wojny światowej - powiedział. Miedwiediew zaapelował o "odnoszenie się z całą powagą do wszelkich prób siania waśni rasowych lub religijnych, rozpalania ideologii terroru i ekstremizmu, wtrącania się w sprawy innych państw". - A tym bardziej do prób rewidowania granic - zaznaczył. Nowy gospodarz Kremla oświadczył, że "nie można dopuszczać do lekceważenia norm prawa międzynarodowego; prawa, które - jak to ujął - zrodziło się w wyniku cierpień całej wspólnoty światowej; prawa, bez którego niemożliwe jest bezpieczne życie i sprawiedliwy ład w świecie". Miedwiediew zauważył również, że "w tamtych groźnych latach ramię w ramię walczyli z wrogiem ludzie różnych narodowości". - Dzisiaj Dzień Zwycięstwa świętują miliony ludzi nie tylko w Rosji, ale także w krajach Wspólnoty Niepodległych Państw i państwach dalekiej zagranicy - powiedział. - Im dalej są wydarzenia tamtej strasznej wojny, tym droższe jest nasze odwieczne braterstwo i solidarność - wskazał. Zwracając się do weteranów II wojny światowej, Miedwiediew podkreślił, że nie pozwolili rzucić kraju na kolana i dali przyszłym pokoleniom lekcje patriotyzmu.