44-letnia Michelle Obama była gorącą zwolenniczką kandydatury swego męża, ale deklaruje, iż nie chce obejmować żadnego urzędu w prezydenckiej administracji. Jak oświadczyła niedawno w wywiadzie prasowym, przede wszystkim liczy się dla niej stanowisko "naczelnej mamy" ("mom-in-chief", analogia do przysługującego prezydentowi konstytucyjnego tytułu "commander-in-chief", czyli naczelnego dowódcy sił zbrojnych). Państwo Obama mają dwie córki - 10-letnią Malię i 7-letnią Sashę. Małżonka przyszłego prezydenta chce się również zaangażować w szukanie sposobów na lepsze godzenie przez kobiety ich obowiązków domowych z pracą zawodową oraz we wspieranie rodzin wojskowych. Michelle Obama (z domu Robinson), która wychowała się w robotniczej południowej części Chicago i chodziła do publicznej szkoły, często powołuje się na wpajane jej przez rodziców wartości oraz podkreśla pozytywną rolę ojca - pracownika miejskich wodociągów. - Jeśli wzrastało się w domu, zapewniającym miłość i bezpieczeństwo, wśród ludzi, którzy się dla ciebie poświęcali, to jest się zobowiązanym, by to oddać. To dlatego praca społeczna stała się tak istotną częścią mojego życia - zadeklarowała przyszła First Lady. Dzięki uzyskanym stypendiom ukończyła elitarne wyższe uczelnie - Uniwersytet Princeton i Szkołę Prawniczą Uniwersytetu Harvarda. Po studiach pracowała w kancelarii adwokackiej i w urzędzie burmistrza Chicago. Jej obecna posada to wiceprezes zarządu szpitali uniwersytetu chicagowskiego z pensją blisko dwukrotnie wyższą niż pobory jej męża jako senatora. Według deklaracji podatkowych Obamów, w 2006 roku ich łączne dochody wyniosły blisko milion dolarów, z czego znaczną część stanowiły wpływy z lokat i honoraria autorskie. W uznanym za bardzo udane przemówieniu na forum konwencji wyborczej Partii Demokratycznej Michelle podkreśliła, że jej mąż reprezentuje tradycyjne amerykańskie wartości. "Gdy po raz pierwszy spotkałam Baracka, uderzyło mnie to, że choć ma to śmieszne imię i choć wychował się daleko na Hawajach, jego rodzina jest tak podobna do mojej. Opiekowali się nim dziadkowie, którzy tak jak moi rodzice należeli do klasy pracującej oraz samotna matka, która tak jak my walczyła o spłacanie rachunków" - powiedziała pani Obama.