Przed godziną 15 kierownictwo pociągu, którego odjazd zaplanowany był na 13.37, poinformowało, że "osoby, które chcą się przedostać na terytorium Ukrainy", mogą skorzystać z podstawionych autokarów. Saakaszwili chce "uniknąć prowokacji" Podczas konferencji przed dworcem PKP w Przemyślu Saakaszwili wyjaśniał, że zdecydował się na podróż pociągiem, żeby uniknąć prowokacji. - Jak wiecie, planowaliśmy jechać na przejście do Krakowca, gdzie obecnie jest kilka tysięcy ludzi i czekają na nas. Są tam też osoby, którym zapłacono i które mają broń. Wiemy, że są plany prowokacji przez różnych ludzi, którym zapłacono. Żeby uniknąć prowokacji, wczoraj mieliśmy spotkanie i zgodziliśmy się, że pojedziemy pociągiem" - ogłosił. Potem wsiadł wraz ze swoimi adwokatami i dużą grupą dziennikarzy do ukraińskiego pociągu do Kijowa. Na dworcu ogłoszono komunikat, że pociąg nie ruszy, dopóki znajduje się w nim "osoba, która nie ma prawa wjazdu na Ukrainę". Po tym komunikacie Saakaszwili skonsultował się ze swoimi prawnikami, którzy mu towarzyszą. Powiedział dziennikarzom, że o sytuacji poinformuje polską policję, MSWiA i MSZ. Tymoszenko: Chcemy chronić Ukrainę przed dyktaturą Obecna na konferencji była premier Ukrainy Julia Tymoszenko podkreśliła, że jej kraj wciąż ma problemy z korupcją. Dodała, że jest z Saakaszwilim, ponieważ jest "traktowany niesprawiedliwie przez skorumpowany rząd". - Jesteśmy tutaj, aby chronić Ukrainę przed dyktaturą - dodała. Tymoszenko zaznaczyła, że Ukraina jest obecnie podzielona, ale nie jak kiedyś "na wschód i zachód, ale na część białą i czarną". - Dzisiaj wszyscy ludzie po białej stronie są za sprawiedliwością i uczciwością dlatego tutaj jesteśmy. Chcę powiedzieć wszystkim obywatelom Ukrainy, proszę nie bądźcie cicho, nie tolerujcie, nie akceptujcie, że tak być powinno. Jeśli będziecie cicho, będziecie tolerować i będziemy udawać, że wszystko jest dobrze, nie będziemy w stanie zbudować Ukrainy, o której marzymy. Musimy wciąż walczyć ponieważ nasza misja nie jest skończona - powiedziała. Wyraz solidarności Saryusza-Wolskiego W konferencji uczestniczył również poseł do Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski, który zaznaczył, że "Polska w trudnych momentach była z prezydentem Saakaszwilim i prezydent Saakaszwili był z Polską - jak w 2008 r. kiedy Rosja najechała na Gruzję". - Z tego względu dzisiaj również jesteśmy z nim, ponieważ ma prawo do tego, aby kwestionować bezprawną decyzję władz Ukrainy, jeśli chodzi o pozbawienie go obywatelstwa. Dlatego jesteśmy z nim w wyrazie solidarności, gdy próbuje, mam nadzieję z sukcesem, przekroczyć granice - powiedział europoseł. Jego zdaniem, władze Ukrainy nie miały podstaw prawnych, aby zabronić Saakaszwilemu wjazdu. - Uważamy, że byłoby to wbrew wszelkim europejskim standardom, których obowiązywania i przestrzegania jest zobowiązana Ukraina na mocy traktatu stowarzyszeniowego - powiedział Saryusz-Wolski. Pozbawiony obywatelstwa Były prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili po złożeniu prezydentury w Gruzji w 2013 r., aby uniknąć procesów sądowych za nadużycia władzy, wyjechał z kraju najpierw do USA, a potem na Ukrainę, gdzie włączył się do tamtejszej polityki. W maju 2015 r. otrzymał ukraiński paszport i w tym samym czasie prezydent Petro Poroszenko mianował go gubernatorem obwodu odeskiego. Stosunki między Poroszenką a Saakaszwilim pogorszyły się, gdy były prezydent Gruzji zrezygnował z powierzonego mu urzędu, oskarżając prezydenta Ukrainy o popieranie klanów korupcyjnych. Saakaszwili następnie utworzył na Ukrainie własną partię polityczną i nawoływał do wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Obywatelstwo Ukrainy to jedyne obywatelstwo, jakie miał Saakaszwili. W lipcu były prezydent Gruzji mówił podczas wizyty w Polsce, że nadal podróżuje z ukraińskim paszportem. 31 lipca minister sprawiedliwości Gruzji Tia Culukiani oświadczyła, że wobec Saakaszwilego w jego ojczyźnie wszczęto cztery sprawy karne oraz że Gruzja będzie żądała wydania go od krajów, w których się on zatrzyma.