Pięćdziesięciolatka zgodnie z planem w piątek stawiła się przed ambasadą Izraela w Sztokholmie, ale zamiast Tory podpaliła czystą kartkę papieru, wyjaśniając, że jest to "symbol szwedzkiego systemu" który, jej zdaniem jest "pozbawiony wewnętrznej treści". Organizatorka akcji miała spalić Torę - Jest to demonstracja na rzecz praw dzieci w Szwecji, które są systematycznie łamane - powiedziała jeszcze przed zapowiadaną akcją jej organizatorka. Dodała, że demonstracja obejmuje krytykę służb socjalnych i innych instytucji społecznych. - Nie powinniśmy uciekać się do tego rodzaju środków, ponieważ w rzeczywistości jesteśmy przeciwko paleniu świętych tekstów - stwierdziła. CZYTAJ WIĘCEJ: Szwecja: Chciał spalić Biblię i Torę. Okazało się, że miał ukryty cel Na początku lipca doszło w Szwecji do manifestacji 32-letniego obywatela Szwecji pochodzenia syryjskiego. Otrzymał on od policji zezwolenie na zorganizowanie zgromadzenia, podczas którego miał spalić zarówno Torę, jak i Biblię. Kiedy nadszedł czas wystąpienia, mężczyzna zdecydował się zamiast tego zorganizować demonstrację przeciwko paleniu świętych pism. Spalenie Koranu w Szwecji. Kraje arabskie zareagowały Pod koniec czerwca 37-letni imigrant z Iranu spalił w Sztokholmie Koran. Na incydent krytycznie zareagowało wiele państw, w tym Turcja, Jordania, Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Maroka wezwało szwedzkiego charge d'affaires w Rabacie i "zdecydowanie potępiło niedopuszczalny czyn" oraz odwołało na czas nieokreślony swojego ambasadora w Szwecji. W Iraku doszło natomiast do manifestacji, podczas której kilkadziesiąt osób wtargnęło do szwedzkiej ambasady w Bagdadzie, wybiło szybę w budynku i podpaliło szwedzką flagę. CZYTAJ WIĘCEJ: Spalenie Koranu w Szwecji. Teraz chcą zgody na zniszczenie Biblii i Tory Początkowo szwedzka policja odmawiała mężczyźnie pozwolenia na demonstrację, podczas której ostatecznie spalił Koran, powołując się na opinię służb specjalnych SAPO o możliwym wzroście zagrożenia terrorystycznego. Dwie instancje sądu administracyjnego uchyliły jednak decyzję policji. Premier Szwecji Ulf Kristersson stwierdził, że jest "bardzo zaniepokojony" konsekwencjami wystąpień, podczas których mogą zostać sprofanowane święte księgi islamu. - Złożono kilka kolejnych wniosków o pozwolenie na takie demonstracje - powiedział agencji prasowej TT. - Jeśli zostaną one rozpatrzone pozytywnie, będziemy mieli do czynienia z kilkoma dniami, w których istnieje wyraźne ryzyko, że wydarzy się coś poważnego. Jestem bardzo zaniepokojony tym, do czego może to doprowadzić - dodał. W Szwecji prawo do wyrażania poglądów jest chronione w konstytucji. Sprawca spalenia Koranu jest podejrzany o podżeganie do nienawiści, a dochodzenie w tej sprawie prowadzi szwedzka prokuratura. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!