Miał rozmawiać "z duchem pacjentki". Nagranie ze szpitala obiegło sieć
Automatyczne drzwi otwierają się, ale nikt przez nie przechodzi. Następnie ochroniarz szpitala "wita się" z osobą, której nie widać na kamerach monitoringu i prowadzi ją do gabinetu lekarza. Nagranie, na którym pracownik rzekomo przywitał się z duchem zmarłej pacjentki obiegło media społecznościowe. Władze szpitala zapewniają, że sprawa jest wyjaśniana, ale już teraz mają proste wytłumaczenie "zjawiska paranormalnego".

Argentyńskie media w ostatnich dniach żyją nie tylko mundialem w Katarze, ale także rzekomym zjawiskiem paranormalnym, do którego miało dojść w szpitalu Sanatorio Finochietto w Buenos Aires 11 listopada ok. godz. 3 rano.
Nagranie ze szpitala. Ochroniarz "przywiał się z duchem"
Na nagraniu z monitoringu widać opustoszały hol szpitala i ochroniarza samotnie siedzącego przy jednym ze stanowisk. W pewnym momencie automatyczne drzwi wejściowe otwierają się same z siebie. Po chwili ochroniarz podchodzi do barierek, a następnie wita i przepuszcza "niewidzialnego gościa".
Ochroniarz w rozmowie z mediami zapewniał, że wpuścił do szpitala starszą kobietę, która chciała zobaczyć się z lekarzem dyżurnym. Twierdził, że zapisał jej wejście w swoim notesie, a następnie zaoferował jej asystę w postaci wózka inwalidzkiego. Ostatecznie jednak odprowadził ją do gabinetu pieszo.
Po kilku godzinach ochroniarz zaniepokojony tym, że kobieta nie wróciła do drzwi wejściowych, zapytał o nią innych pracowników szpitala. Ci po usłyszeniu nazwiska pacjentki nie kryli zaskoczenia - kobieta miała umrzeć w szpitalu, kilka godzin przed "spotkaniem" z ochroniarzem. Nikt, oprócz pracownika, nie widział jej "po śmierci".
Rzecznik studzi emocje. Wyjaśnia co się stało
Emocje w związku z sytuacją studzą władze szpitala. Według rzecznika placówki, cała akcja była prawdopodobnie... żartem pracowników.
- Automatyczne drzwi wejściowe były zepsute. W ciągu 10 godzin między czwartkiem a piątkowym porankiem otworzyły się 28 razy. Nie odnotowano, żeby ktokolwiek wszedł do środka - zapewnił rzecznik w rozmowie z dziennikiem "Clarin".
Prawdopodobnie jeden z ochroniarzy wykorzystał moment i dla żartu zainscenizował "wejście ducha". Podobnie jak rzekoma zjawa, w magiczny sposób zniknęły też wszelkie zapiski, które ochroniarz miał zrobić w swoim notesie.
Jednocześnie szpital zapowiedział dokładne wyjaśnienie całej sytuacji. Nie wiadomo, czy celem dochodzenia będzie "wyjaśnienie" zjawiska paranormalnego, czy też wyciągnięcie konsekwencji wobec żartownisia.