- Jeżeli informację się potwierdzą będzie to poważna sprawa - oświadczyła Merkel na konferencji prasowej w Chinach, gdzie przebywa z wizytą. Kanclerz podkreśliła, że kraje, które uważają się za partnerów na arenie międzynarodowej, nie szpiegują się wzajemnie. Tego typu działania są sprzeczne z zasadą wzajemnej współpracy - powiedziała Merkel w Pekinie w obecności chińskiego premiera Li Keqianga. - Jeżeli zarzuty są prawdziwe będzie to dla mnie oznaczać całkowitą sprzeczność z zasadami współpracy w duchu zaufania między organami państwowymi i partnerami - podkreśliła kanclerz. Merkel przebywa w Chinach z wizytą, podczas której m.in. podpisano kontrakt na dostawy do Państwa Środka 100 śmigłowców produkowanych przez koncern Airbus. Sprawa zatrzymanego szpiega grozi dalszym wzrostem napięcia w stosunkach Berlin - Waszyngton, obciążonych już, gdy w zeszłym roku wyszło na jaw, że amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) masowo inwigilowała także obywateli niemieckich; na podsłuchu miał być m.in. telefon komórkowy kanclerz Merkel. Z dotąd podanych przez media informacji wynika, że zatrzymany 31-letni pracownik niemieckiego wywiadu BND dobrowolnie zaoferował swe usługi Amerykanom. Przez dwa lata miał działać jako podwójny agent i wykraść w tym czasie 218 poufnych dokumentów, z których trzy dotyczyły komisji parlamentarnej ds. NSA. Sprzedał dokumenty za 25 tys. euro. Administracja prezydenta USA Baracka Obamy i Departament Stanu do tej pory odmawiają komentarza w tej sprawie.