Po spotkaniu z tureckim premierem Recepem Tayyipem Erdoganem Merkel opowiedziała się za otwarciem w rozmowach UE z Turcją rozdziału dotyczącego polityki regionalnej. "De facto jesteśmy już w UE" W rozpoczętych osiem lat temu negocjacjach obie strony zdołały dotychczas otworzyć tylko 13 z 35 rozdziałów, a tylko jeden z nich, dotyczący nauki, udało się ostatecznie zamknąć. Erdogan poinformował dziennikarzy, że osobiście poprosił Merkel o pomoc w przełamaniu impasu. Wskazał na intensywną współpracę gospodarczą między Turcją a Niemcami. Jak zaznaczył, w Turcji działa około 5 tys. niemieckich firm, które zatrudniają ponad 350 tys. osób. "De facto już jesteśmy w UE" - powiedział, cytowany przez agencję dpa, turecki premier. Jedną z głównych przeszkód w rozmowach Turcji z UE jest spór o Cypr. Ankara, która utrzymuje w północnej części wyspy liczący 30 tys. żołnierzy kontyngent wojskowy, nie uznaje władz Cypru na jej południu. Tureckie porty morskie i lotnicze zamknięte są dla cypryjskich statków i samolotów. Z tego powodu Bruksela nie zgadza się na otwarcie kolejnych rozdziałów w rozmowach z Ankarą. Od 2010 roku rozmowy praktycznie ustały. Merkel wezwała tureckie władze do przestrzegania praw mniejszości religijnych. - Zabiegamy o to, by wszystkie wspólnoty religijne mogły swobodnie działać - powiedziała szefowa niemieckiego rządu. Erdogan, odpowiadając na pytania o represje wobec dziennikarzy, oświadczył, że ustosunkuje się do zarzutów o nakładanie na nich nieuzasadnionych kar. Merkel zapowiadała w sobotę, jeszcze przed odlotem do Turcji, ożywienie rozmów akcesyjnych. Turcja złożyła wniosek o przyjęcie do UE w 1987 roku. Politycy tureccy wyrażali w przeszłości wielokrotnie niezadowolenie z powodu przedłużającego się okresu negocjacji. Rządzące w Niemczech partie chadeckie CDU i CSU mają poważne zastrzeżenia wobec pełnoprawnego członkostwa Turcji w UE, preferując raczej "uprzywilejowane partnerstwo", zakładające unię celną i wspólną politykę zagraniczną oraz bezpieczeństwa, bez pełnej integracji. Zwolennicy tej koncepcji argumentują, że większa część terytorium Turcji leży poza Europą. Ich zdaniem Turcja jako kraj muzułmański mogłaby też zagrozić europejskiej tożsamości.