Merkel uczestniczyła wieczorem w konferencji swojej partii w Schkeuditz, w Saksonii. Podczas spotkania z działaczami CDU ze wschodnich Niemiec - Saksonii, Brandenburgii, Berlina i Turyngii przekonywała do swojej polityki "otwartych drzwi" wobec uchodźców. W czasie dyskusji szereg uczestników krytykowało Merkel. "Ten naród jest ciągle jeszcze narodem niemieckim - narodem ewangelickim, katolickim czy też ateistycznym - lecz ciągle jeszcze żyjącym w tej kulturze. Należy go zapytać, czy chce takiej polityki, ten naród nie jest głupi" - mówił jeden z tysiąca delegatów na konferencję. "Do końca roku musimy ulokować w naszej gminie 3 tys. osób. Nie wiemy, jak to zrobić. A co się stanie, gdy w przyszłym roku przyjadą kolejni imigranci?" - pytał inny działacz. Uczestnicy debaty domagali się zamknięcia granicy państwowej i wyznaczenia w konstytucji maksymalnej liczby imigrantów. W przeciwnym razie Niemcom grozi "narodowa katastrofa" - ostrzegł jeden z mówców. Na jednym z transparentów, o którym pisze agencja dpa, widniał napis: "Zatrzymać chaos migracyjny - Utrzymać kulturę i wartości niemieckie - Zdetronizować Merkel". Kanclerz podkreślała, że wznoszenie murów na granicy jest nieskuteczne, o czym świadczy jej zdaniem przykład Węgier. Każdy człowiek ma prawo do azylu oraz ochrony przed wojną domową i prześladowaniem. Władze muszą złożyć imigrantom, którzy mają widoki na pozostanie w Niemczech, atrakcyjną ofertę - przekonywała kanclerz, która jest też przewodniczącą Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU). Szefowa rządu zapewniła, że będzie zabiegać "krok po kroku" o "uczciwy podział obowiązków" w Europie. Zapowiedziała, że poruszy ten temat w czwartek na szczycie UE w Brukseli. Niemcy forsują pomysł ustalenia stałych kwot uchodźców, obowiązkowych dla wszystkich krajów Unii. Merkel starała się też rozwiać obawy przed islamizacją. "Nasz kraj ma stałe punkty oparcia, które nie ulegną zmianie. Mamy konstytucję, która gwarantuje prawa podstawowe, w tym równouprawnienie kobiet i mężczyzn" - mówiła. Polityka migracyjna Merkel napotyka na coraz większy opór nie tylko w społeczeństwie, lecz także w jej własnej partii. We wtorek szefowa rządu musiała wysłuchać wielu krytycznych uwag od posłów z klubu parlamentarnego CDU/CSU. Jedna piąta klubu opowiedziała się przeciwko kanclerz - podają niemieckie media. Hans-Peter Uhl z bawarskiej CSU ostrzegł przy tej okazji, że chrześcijańskim demokratom grozi w przypadku kontynuowania dotychczasowej polityki utrata władzy. Polityka rządu doprowadziła do spadku poparcia dla Merkel i CDU. Z drugiej strony rośnie popularność domagającej się powstrzymania napływu uchodźców eurosceptycznej partii Alternatywa dla Niemiec (AfD), a także wrogiego wobec obcych społecznego ruchu Pegida. Według ostrożnych szacunków w tym roku co najmniej 800 tys. obcokrajowców przyjedzie do Niemiec z zamiarem uzyskania statusu azylanta bądź uchodźcy. Zdaniem mediów liczba imigrantów może sięgnąć 1,5 mln. Z Berlina Jacek Lepiarz