Podczas spotkania z organizacją zrzeszającą pracodawców BDA w Berlinie kanclerz podkreśliła, że "nie chodzi o transfery finansowe", ale o zdefiniowanie "standardów konkurencyjności", których powinni trzymać się wszyscy członkowie strefy euro. Dodała, że "niemiecki rząd będzie kontynuował debatę w Europie" na rzecz zwiększenia konkurencyjności. Szefowa niemieckiego rządu przyznała, że "sytuacja w strefie euro w dalszym ciągu jest wyjątkowo krucha". Według niej krajowa gospodarka jest stabilna, ale sytuacja geopolityczna, jak kryzys na Ukrainie, który doprowadził do nałożenia na Rosję sankcji, uderzających w część niemieckich firm, wywołała niepewny klimat biznesowy. Merkel wyraziła także przekonanie, że "należy odrzucić debatę przeciwstawiającą oszczędności wzrostowi". "To błędne i prowadzi nas donikąd" - dodała, podkreślając, że oba te podejścia są niezbędne. Niemcy są zdeterminowane doprowadzić do zrównoważonego budżetu w 2015 roku, ale Merkel oraz minister finansów Wolfgang Schaeuble zapowiadali wzrost inwestycji - jednak bez szkody dla celu budżetowego. - Inwestycje są potrzebne, ale nie za sprawą nowego zadłużania się - podkreśliła Merkel. Jak oświadczyła, cel zrównoważonego budżetu w przyszłym roku jest "postrzegany jako nadmierna oszczędność", ale w świetle demograficznych wyzwań w Niemczech, "jest to po prostu rozsądne minimum". W opinii Merkel niezbędne inwestycje powinny pochodzić głównie z sektora prywatnego; Berlin odmawia wykładania pieniędzy publicznych w celu utrzymania koniunktury. Stanowisko pani kanclerz podtrzymał przemawiający po niej na tej samej konferencji minister gospodarki Sigmar Gabriel. We wtorek Komisja Europejska obniżyła - w porównaniu do maja - prognozy wzrostu gospodarczego dla strefy euro. Według KE wzrost gospodarczy w strefie euro ma w tym roku wynieść 0,8 proc. PKB, a w przyszłym 1,1 proc. PKB; z kolei cała UE ma się rozwijać w tempie odpowiednio 1,3 proc. i 1,5 procent.