Na spotkaniu z dziennikarzami zagranicznymi w Berlinie Merkel zauważyła, że jeszcze w grudniu zeszłego roku "wiele państw wschodnioeuropejskich informowało, że u nich nie ma kryzysu w sektorze bankowym, bo nie mają tak rozbudowanej bankowości". Ale ostrzegano wówczas jednocześnie, że należy zachować czujność, bo skutki kryzysu finansowego dla eksportu, importu, siły gospodarczej, zmiana sposobu oceny sytuacji przez przedsiębiorstwa nie ominą także tego regionu Europy. - Ważne jest jednak, byśmy otwarcie rozmawiali o tych problemach, bo krąży tu wiele plotek - oceniła. - Zakładam, że w niedzielę nasi koledzy z Europy Środkowej i Wschodniej wszystko objaśnią. Według Merkel sytuacja poszczególnych państw regionu jest zróżnicowana. - Nie możemy wrzucać wszystkich do jednego worka. Sytuacja Słowacji jest zupełnie inna niż Węgier, chociaż graniczą ze sobą - powiedziała. Niemiecka kanclerz przypomniała też, że w zeszłą niedzielę europejskie państwa należące do G20 (grupa krajów uprzemysłowionych i tzw. gospodarek wschodzących) opowiedziały się za podwojeniem środków do dyspozycji Międzynarodowego Funduszu Walutowego, by w razie potrzeby udzielić wsparcia państwom odczuwającym skutki kryzysu finansowego. Według Merkel także kraje strefy euro będą gotowe do solidarnej pomocy słabszym państwom obszaru wspólnej waluty, jak silnie dotknięta przez kryzys finansowy Irlandia. - Należy podkreślić, że strefa euro okazała się niezwykle silna" wobec kryzysu - dodała. Zaapelowała również, by państwa o wspólnej walucie nadal poważnie traktowały zobowiązania do dyscypliny budżetowej wynikające z unijnego paktu stabilności i wzrostu. Według niemieckiej kanclerz dobrym sygnałem była zapowiedź prezydenta USA Baracka Obamy, że po obecnym kryzysie Ameryka zamierza powrócić na ścieżkę dyscypliny fiskalnej. Szefowa niemieckiego rządu odrzuciła również krytykę ze strony niektórych mniejszych państw UE, które poczuły się zaniepokojone berlińskim szczytem wybranych państw Unii, należących do G20, w minioną niedzielę. Merkel gościła na nim przywódców Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Hiszpanii i Holandii oraz premiera Luksemburga jako szefa Eurogrupy i premiera Czech, które kierują obecnie UE. - Jestem zwolenniczką Unii 27 państw - oznajmiła. - Osobiście sprzeciwiam się temu, by w UE powstawały podgrupy. Jej zdaniem ważne jest jednak, by kraje UE, które należą do określonej grupy międzynarodowej, "także czasem się spotkały i wspólnie przygotowały". Zauważyła, że również mniejsze państwa Unii spotykają się często, by naradzić się przed posiedzeniami Rady Europejskiej. - Myślę np. o Grupie Wyszehradzkiej - dodała. Według Merkel w najbliższą niedzielę w Brukseli pozostałe państwa UE zostaną poinformowane o wynikach berlińskiego spotkania. - Jestem pewna, że mniejsze kraje mogą wytrzymać tydzień, zanim zostaną poinformowane - powiedziała.