Po spotkaniu z premierem Włoch Matteo Renzim Merkel podkreśliła, że podjęta przez UE decyzja o wprowadzeniu drugiej transzy sankcji przeciwko Rosji "nikomu z nas nie przyszła łatwo". "Byliśmy do tego zmuszeni" - Nie dążyliśmy do sankcji, lecz chcemy rozmów i rozwiązań na drodze dyplomatycznej, jednak wobec jednoznacznego naruszenia prawa międzynarodowego wskutek referendum, lub raczej tak zwanego referendum na Krymie, byliśmy zmuszeni do podjęcia takich kroków - powiedziała niemiecka kanclerz. - Cieszę się, że Europa wykazała jedność - zaznaczyła szefowa niemieckiego rządu. Jak dodała, jedność europejska widoczna jest również w zabiegach o zorganizowanie misji obserwacyjnej OBWE, a także w ciągle ponawianych próbach ożywienia dyplomatycznych kontaktów. Sankcje zaszkodzą obu stronom konfliktu Pytana o ewentualne decyzje w sprawie odwołania szczytu G8 z udziałem Rosji, Merkel powiedziała, że na razie postanowiono zawiesić przygotowania do spotkania planowanego na czerwiec w Soczi. Ranzi przyznał, że planowane sankcje zaszkodzą obu stronom konfliktu. Zastrzegł jednak, że należy bronić europejskich wartości. Podkreślił, że Włochy, Niemcy i inne kraje UE pracują na rzecz dialogu z Rosją, chociaż referendum na Krymie nie było legalne. Unia Europejska postanowiła w poniedziałek wprowadzić sankcje wizowe i finansowe wobec 21 osób z Krymu oraz Rosji za naruszenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy. Sankcje uzgodnili obradujący w poniedziałek w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych państw UE. Decyzja zapadła dzień po przeprowadzonym na należącym do Ukrainy Krymie referendum w sprawie przyłączenia półwyspu do Federacji Rosyjskiej.