Nowoazowsk ma strategicznie położenie nad Morzem Azowskim, na trasie między Rosją a zaanektowanym przez nią Krymem - pisze Associated Press. Zaznacza, że po raz pierwszy w trwającym od czterech miesięcy konflikcie walki sięgnęły tak daleko na południe i na wybrzeże, co sugeruje, że rebelianci wspierani przez Rosję otrzymali posiłki. Według agencji AP powstanie nowego frontu południowo-wschodniego rodzi obawy, że separatyści próbują utworzyć połączenie między Rosją a Krymem. Gdyby tak się stało, rebelianci czy też Rosja uzyskaliby kontrolę nad Morzem Azowskim i wszelkimi jego bogactwami mineralnymi, w tym ropą. Associated Press pisze, że mer Nowoazowska Ołeh Sidorkin poinformował przez telefon, że separatyści przeniknęli do miasta. Nie ma danych na temat wielkości ich sił. Według rzecznika Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Andrija Łysenki Nowoazowsk i jego okolice znalazły się pod ostrzałem, w tym z Rosji i z pozycji na terytorium ukraińskim. Ukraina i Zachód ustawicznie oskarżają Rosję o to, że bezpośrednio uczestniczy w konflikcie kierując na Ukrainę żołnierzy i uzbrojenie dla rebeliantów. Moskwa stale zaprzecza, lecz prawdziwość jej oświadczeń jest kwestionowana. Agencja AP pisze, że jej dziennikarze na granicy rosyjsko-ukraińskiej widują rebeliantów z nieoznakowanym sprzętem wojskowym wszelkiego rodzaju - od czołgów po przeciwlotnicze wyrzutnie rakietowe Buk i pojazdy opancerzone. Natykają się też na wielu Rosjan między rebeliantami. W poniedziałek w obwodzie donieckim zatrzymano 10 rosyjskich żołnierzy, którzy dzień wcześniej, w składzie kolumny pojazdów wojskowych, wtargnęli na Ukrainę w okolicach Nowoazowska. Źródło w rosyjskim resorcie obrony oświadczyło, że rosyjscy żołnierze przypadkiem przekroczyli rosyjsko-ukraińską granicę. Zatrzymani w obwodzie donieckim utrzymują, co wynika z nagrań ich zeznań udostępnionych we wtorek mediom ukraińskim, że dowództwo informowało ich, że jadą na zwykłe ćwiczenia.