"Zdemontowanie tych tablic nie jest zwykłym wandalizmem. Jest to zbrodnia wobec historii, zbezczeszczenie pamięci o naszych współobywatelach i polskich jeńcach, zabitych w podziemiach tego budynku" - głosi oświadczenie opublikowane na stronie internetowej Memoriału po czwartkowych wydarzeniach w Twerze. Zdjęcie tablic rosyjska organizacja pozarządowa ocenia jako "kolejną próbę negowania zbrodni reżimu stalinowskiego, powszechnie znanych i wielokrotnie udowodnionych na podstawie dokumentów". Organizacja, która od lat bada i dokumentuje represje polityczne z czasów ZSRR, ocenia, że usunięcie tablic tuż przed 75. rocznicą zakończenia II wojny światowej w Europie jest prowokacyjnym postępkiem. "Władze Tweru nie cofnęły się przed zbezczeszczeniem naszego święta" - oznajmił Memoriał. "Jeśli rząd Federacji Rosyjskiej nie podejmie bezzwłocznych i zdecydowanych kroków, to na łamach gazet na całym świecie artykuły o jubileuszu zwycięstwa (nad Niemcami hitlerowskimi w II wojnie - red.) będą sąsiadować z informacjami o zniszczeniu w Rosji pamięci o jednej z najcięższych zbrodni II wojny" - głosi oświadczenie Memoriału. Napisy na tablicy w dwóch językach Z budynku w Twerze zdemontowano dwie tablice. Tablica poświęcona ofiarom zbrodni katyńskiej, ustanowiona w 1992 roku z inicjatywy polskiego Stowarzyszenia Rodzina Katyńska, jest dwujęzyczna. Polski napis na niej brzmi: "Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie, światu ku przestrodze - Rodzina Katyńska". Napisy polski i rosyjski umieszczone są pod rysunkiem krzyża, u którego podstawy znajduje się wizerunek wyciągniętych dłoni spętanych drutem kolczastym. Autorem tablicy jest rzeźbiarz Marian Nowak. Tablica w języku rosyjskim, znajdująca się na gmachu od 1991 roku, głosi: "Pamięci zamęczonych. Tu w latach 1930-50 znajdował się zarząd NKWD-MGB obwodu kalinińskiego i wewnętrzne więzienie". Została ona zainstalowana przed 30 laty z inicjatywy twerskiego oddziału Stowarzyszenia Memoriał. O zdemontowanie tablic zabiegała w ubiegłym roku prokuratura rejonu (dzielnicy) centralnego w Twerze, twierdząc, że zostały one umieszczone na gmachu wbrew przepisom. W okresie od lat 30. do 50. XX wieku w gmachu przy ulicy Sowieckiej 4. w Twerze (noszącym nazwę Kalinin) mieścił się Zarząd NKWD obwodu kalinińskiego (nazwę NKWD zmieniono potem na Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego, rosyjski skrót: MGB). W siedzibie Zarządu NKWD mieściło się wewnętrzne więzienie. Los polskich jeńców znany jest m.in. dzięki złożonemu w 1991 roku zeznaniu Dmitrija Tokariewa. Wiosną 1940 roku, gdy decyzją Biura Politycznego KC WKP(b) rozstrzeliwano polskich jeńców z obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, Tokariew był szefem NKWD obwodu kalinińskiego. Podczas przesłuchania w 1991 roku dokładnie opisał los około 6300 więźniów obozu w Ostaszkowie. Zapewniał, że sam nie uczestniczył w egzekucjach, organizowanych przez funkcjonariuszy NKWD przybyłych z Moskwy. Wyjaśnił jednak, że polskich jeńców przewożono grupami z Ostaszkowa do wewnętrznego więzienia NKWD w Kalininie i tam nocą rozstrzeliwano. Ciała przewożono do pobliskiego Miednoje, gdzie zakopywano je w wydrążonych koparkami rowach. Gliński: Spodziewaliśmy się od dłuższego czasu Na zdemontowanie tablicy upamiętniającej zbrodnię katyńską w rosyjskim Twerze zareagował też minister kultury Piotr Gliński. "To są bardzo smutne sprawy, jeżeli chodzi o relacje polsko-rosyjskie. Myśmy się spodziewali od dłuższego czasu. Tam była presja, by zdemontować tablicę, która mówi o sprawach oczywistych i prawdziwych - poświęconą pamięci pomordowanych Polaków, która znajdowała się w Twerze" - powiedział Gliński w programie III Polskiego Radia. "To przykre i będziemy zdecydowanie protestować w tej sprawie" - dodał. Nie jest oczywiste, czemu tablice zostały zdjęte, ani co się z nimi stanie. Twerski portal internetowy Tvernews.ru podał, że aktywista organizacji NOD Maksim Kormuszkin, który brał udział w demontażu tablic powiedział, że będą one u niego w domu, ale gotów jest przekazać je organizacjom społecznym. NOD (Ruch Narodowo-Wyzwoleńczy) to ruch demonstrujący poglądy prorządowe; media niezależne wielokrotnie zarzucały jego aktywistom ataki i prowokacje wymierzone w działaczy opozycji. Z Moskwy Anna Wróbel, PAP