Wojsko meksykańskie odkryło 72 ciała na ranczo w północno-wschodniej części kraju po starciu z przestępcami, w którym zginęły 4 osoby, w tym żołnierz - poinformował w środę meksykański resort obrony. W czwartek pod silną ochroną oddziałów piechoty morskiej przedstawiciele władz i zagraniczni dyplomaci rozpoczęli prace nad identyfikacją pomordowanych. Samochody zamrażarki, w których przechowane będą ciała czekają na miejscu zbrodni, która jest prawdopodobnie największą masakrą zorganizowaną w Meksyku przez gangi narkotykowe. Ciała odnaleziono z zawiązanymi oczami, oparte o mur, na ranczo Tuesday w pobliżu San Fernando. Żołnierze piechoty morskiej odkryli to miejsce po ataku z powietrza i lądu przeciwko osobom zajmującym farmę. Atakowani rzucili się do ucieczki. W starciu zginął jeden żołnierz i trzech uciekinierów, a jednego zatrzymano. Ciała odkryto przeszukując farmę. Wśród zabitych było 14 kobiet. Skonfiskowano około 20 sztuk broni palnej, ok. 6 tys. naboi różnego kalibru i 4 samochody, w tym jeden z fałszywymi tablicami rejestracyjnymi resortu obrony. Policję zawiadomił o farmie 18-letni chłopak Luis Fredy Lala Pomavilla, który z raną postrzałową, dotarł do punktu kontrolnego piechoty morskiej i poprosił o pomoc twierdząc, że został zaatakowany na farmie. Po tej informacji piechota morska zorganizowała atak na ranczo. Żona Pomavilli powiedziała mediom, że musiał on zapłacić 15 tys. dol. przemytnikowi, który miał go przeszmuglować do USA. Gangi narkotykowe często zmuszają przemytników emigrantów by porzucali swoich klientów. Pomavilla, który został hospitalizowany, powiedział, że ludzie, którzy go pojmali, identyfikowali się jako Zetas, czyli członkowie gangu narkotykowego Zetas, który do tego stopnia zdominował północne regiony stany Tamaulipas, że Meksykanie unikają nawet podróży po tamtejszych autostradach. Prezydent Meksyku Felipe Calderon powiedział, że kartele narkotykowe uciekają się do wyłudzania okupów i porywania emigrantów nie tylko dla pieniędzy, ale również dlatego, że "mają trudności z pozyskiwaniem środków i ludzi". Jego wypowiedź została skrytykowana przez obrońców praw emigrantów. Twierdzą oni, że to całkowita obojętność rządu Meksyku na los emigrantów oraz korupcja policji pozwalają na szerzenie się takich zbrodni. Władze poinformowały w czwartek, że starają się ustalić dlaczego zabito 72 osoby na ranczo i czy zginęły one w tym samym czasie.