Obecnie ratownicy toczą zaciętą walkę o los ofiar częściowego zawalenia się szkoły podstawowej, mieszczącej się w południowej części stołecznego Meksyku. W budynku tym w czasie trzęsienia ziemi zginęło co najmniej 21 dzieci, w wieku od 7 do 13 lat, i pięciu dorosłych. Około trzydzieściorga dzieci wciąż jest zaginionych. "Wiemy, że w środku jest mała dziewczynka, ale nie wiemy, jak się do niej dostać (...), nie doprowadzając do zawalenia (pozostałości budynku) i nie ryzykując życiem personelu" - mówił w programie kanału Televisa koordynator tej akcji ratunkowej, admirał Jose Luis Vergara. "Widziałem pięcioro żywych dzieci, ale są uwięzione metalowymi prętami" - powiedział w rozmowie z AFP jeden z ratowników. "Cięcie prętów bez poranienia dzieci to bardzo delikatna praca". Ale czas goni, bo "aparatura pokazuje, że ich serca biją coraz słabiej" - dodał. Zdaniem ekspertów po upływie 72 godzin od tragedii nadzieje na odnalezienie w gruzowisku żyjących są prawie zerowe - pisze AFP. Jak poinformował prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto, w samej stolicy udało się dotychczas uratować 50 osób. W mieście tym trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,1 zabiło ok. 100 ludzi. Pena Nieto ogłosił w środę trzydniową żałobę narodową. Do wtorkowej tragedii doszło zaledwie kilkanaście dni po poprzednim trzęsieniu ziemi, w wyniku którego 7 września zginęło w Meksyku ok. 100 osób, a ponad 200 odniosło rany. Wtorkowe trzęsienie było najtragiczniejsze w skutkach w Meksyku od ponad 30 lat, czyli od kataklizmu z 1985 r., gdy wstrząsy o magnitudzie 8,1 spowodowały śmierć, według różnych szacunków, od 5 tys. do 40 tys. osób. Leżący w obszarze, gdzie styka się pięć płyt tektonicznych, Meksyk jest jednym z państw świata, gdzie występuje najsilniejsza aktywność sejsmiczna.