Jak ustaliła meksykańska policja, wybuchy w stanie Veracruz były wynikiem akcji sabotażowych - w przesłanym władzom komunikacie do akcji przyznała się niewielka organizacja lewicowa Ludowej Armii Rewolucyjnej, walcząca - jak głosi - z "antynarodowym rządem". Wybuchy zmusiły władze do ewakuacji 21 tysięcy ludzi. Straty - łącznie ze stratami związanymi z wstrzymaniem produkcji i zamknięciem uszkodzonych linii, szacowane są na setki milionów dolarów. Jak zakomunikował kierujący meksykańskim koncernem Petroleos Mexicanos Jesus Reyes Heroles, sabotażyści atakowali przede wszystkim te fragmenty ropociągów gdzie łączy się kilka linii przesyłowych. Jeden z ładunków nie eksplodował i został znaleziony przez policję na terenie takiej stacji, około 500 metrów od autostrady i portu Veracruz. Wybuchy wywołały poważne zaniepokojenie na meksykańskim a także amerykańskim rynku naftowym - podaje agencja Associated Press.