Według Calderona, gangom w wielu przypadkach udało się już stworzyć sytuację, w której przemyt narkotyków nie jest głównym źródłem ich dochodów. W zdominowanych przez siebie miastach kartele narzucają opłaty, funkcjonujące jak podatki, wyłudzane zarówno od zwykłych przedsiębiorstw, jak i nielegalnych biznesów. Calderon dodał, że kartele narkotykowe wyłudzają pieniądze nawet od kościołów. Jego zdaniem interesy gangów wyszły już poza przemysł narkotykowy i polegają teraz przede wszystkim na "dominowaniu ludzi". Ich działalność - uważa prezydent - rzuca wyzwanie samej istocie rządu, który gangi "starają się zastąpić". Kartele chcą "narzucić monopol siłą broni, (...) wręcz ustanawiać swoje prawa". We wtorek dyrektor meksykańskiego Centrum Wywiadu i Bezpieczeństwa Narodowego (Cisen) Guillermo Valdes przedstawił prezydentowi Calderonowi raport, z którego wynika, że w ciągu ostatnich czterech lat "gwałtowną śmierć", głównie w wyniku porachunków między handlarzami narkotyków, poniosło w Meksyku ponad 28 tys. osób. Podczas środowej konferencji Calderon wspomniał, że bywa nakłaniany do zmiany nastawienia i do zrezygnowania z wojny z kartelami, która pochłonęła tyle ofiar. Odniósł się do takich sugestii deklarując: To, co naprawdę mówią, to "Panie prezydencie, proszę nie zawracać głowy kryminalistom". Calderon, który przeciw gangom narkotykowym wysłał ok. 50 tys. policjantów i żołnierzy, nazwał to "wyborem nie do zaakceptowania".