Obawy te nasiliły się, gdy władze Meksyku podjęły decyzję o ekstradycji meksykańskiego barona narkotykowego Joaquina "El Chapo" Guzmana i oddaniu go w ręce wymiaru sprawiedliwości USA. Zapadła ona 20 maja.Szczególne napięcie panuje w miasteczku Baridaguato, gdzie Guzman się urodził oraz w gminie La Tuna, gdzie mieszka jego matka. Guzman ma odpowiadać przed sądami federalnymi w stanach Kalifornia i Teksas m.in. za handel narkotykami, pranie pieniędzy i zabójstwo. Stany Zjednoczone złożyły obietnicę władzom meksykańskim, że prokuratorzy USA nie będą żądać kary śmierci dla "El Chapo". Szef narkotykowego kartelu Sinaloa, został schwytany 8 stycznia. Pół roku wcześniej w spektakularny sposób zbiegł z pilnie strzeżonego więzienia w mieście Almoloya de Juarez w stanie Meksyk, w którym odbywał karę 20 lat pozbawienia wolności. Do ucieczki wykorzystał kończący się na placu budowy półtorakilometrowy tunel, zbudowany przez jego wspólników 10 metrów pod ziemią. Podległa rządowi USA agencja antynarkotykowa DEA określa kartel Sinaloa jako wielki wielonarodowy koncern zorganizowanej przestępczości. Z majątkiem szacowanym na miliard dolarów Guzman dostał się na listę najbogatszych ludzi świata amerykańskiego magazynu "Forbes". Wkrótce po schwytaniu zbiegłego Guzmana prezydent Meksyku Enrique Pena Nieto oświadczył, że podjął kroki na rzecz jak najszybszego wydania go USA.