Strzelanina rozpoczęła się jeszcze przed świtem, na ruchliwej, pryncypalnej ulicy miasta, gdzie zwaśnieni gangsterzy rozpoczęli wyrównywanie porachunków, ścigając się samochodami i otwierając do siebie przy pełnej szybkości ogień z karabinów i pistoletów maszynowych. Później starcia przeniosły się do innych dzielnic, również gęsto zaludnionych. Gdy walki ustały, na ulicach i placach leżało w kałużach krwi 17 podziurawionych kulami trupów. Policja znalazła ponad 20 porzuconych, poprzestrzelanych jak sito samochodów i co najmniej 54 sztuki broni palnej. Szef policji meksykańskiego stanu Baja California Daniel de la Rosa poinformował, że ze stołecznego miasta Meksyk jadą posiłki do Tijuany, która graniczy z San Diego w amerykańskim stanie Kalifornia. Ocenił, że była to najkrwawsza od trzech lat bitwa gangsterów. Policja strzeże przed zemstą leżących w szpitalach rannych . Patrole na ulicach zostały wzmocnione, rownież wojskiem, w obawie przed odwetową akcją gangsterów. Gang Arellano Felix od dawna dominował w przemycie narkotyków do Stanów Zjednoczonych, jednak ostatnio zmuszony został do walki o utrzymanie prymatu w narkobiznesie przez rozrastający się gang z sąsiedniego, położonego również nad Pacyfikiem stanu Sinaloa. Na czele tego konkurencyjnego gangu stoi najbardziej poszukiwany człowiek w Meksyku Joaquin "Shorty" Guzman. W Tijuanie od początku roku zostało zabitych ok. 190 osób. Miasto jest jedną z głównych aren ogólnokrajowej batalii antynarkotykowej, rozpoczętej półtora roku temu, po objęciu w grudniu 2006 roku władzy przez prezydenta Felipe Calderona. Obecnie bierze w niej udział po stronie rządowej 25 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy. W 2007 roku w aktach przemocy związanych z produkcją i handlem narkotykami zginęło w Meksyku 2500 osób, w tym wielu żołnierzy uczestniczących w walce z gangami. Od początku tego roku zginęło już 900 osób.