Gang, który został niedawno poważnie osłabiony przez odejście grupy wpływowych członków, prowadził przez wiele lat krwawą wojnę z byłym sojusznikiem, a ostatnio zaciętym wrogiem, Joaquinem "Shorty" Guzmanem, szefem kartelu Sinaloa. Guzman stał się w ostatnich latach drugim najpotężniejszym graczem na meksykańskim "czarnym rynku" narkotyków. Oba gangi prowadziły bezpardonową wojnę w latach 2006-12 za rządów prezydenta Felipe Calderona. Po pochwyceniu Guzmana przez wojsko w lutym br., 49-letni Beltran Leyva był jednym z nielicznych "królów" meksykańskiego podziemia narkotykowego, który pozostawał przy życiu i na wolności. Jego gang w ostatnich latach rozszerzył działalność i poza przemytem narkotyków do USA zajmował się m. in. "praniem" pieniędzy, wymuszeniami, przemytem ludzi i broni oraz zabójstwami na zlecenie. Okoliczności zatrzymania Beltrana Leyvy nie ujawniono. Według źródeł oficjalnych, trwają badania DNA mające potwierdzić jego tożsamość. Aresztowanie Beltran Leyvy oceniane jest jako kolejne ważne zwycięstwo prezydenta Meksyku Enrique Pena Niety, który zajęty jest obecnie "przepychaniem" przez Kongres pakietu reform gospodarczych.