Zabici to pracownicy Pemexu oraz robotników kontraktowi - poinformowało przedsiębiorstwo. Ranni doznali zatrucia lub poparzeń obejmujących od 10 do 40 proc. powierzchni ciała. W tłoczni zatrudnionych jest blisko 700 osób. Położone blisko granicy z USA zakłady dystrybucji i przerobu gazu stanowią jeden z głównych punktów systemu przesyłania gazu ziemnego między Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi. Miasto Reynosa położone jest tuż przy granicy naprzeciwko miejscowości McAllen, w stanie Teksas. Wybuch i olbrzymi pożar nastąpił we wtorek około godziny 10.45 czasu miejscowego (18.45 w Polsce). Straty materialne są znaczne. Doszło m.in. do uszkodzenia gazociągu, urządzeń pomiarowych i części zaworów kontrolnych. Były też informacje o zakłóceniach w przesyle i dystrybucji surowca w regionie. Ocenia się, że była to jedna z najpoważniejszych katastrof w systemie przesyłu i dystrybucji gazu w Meksyku. Prezydent Felipe Calderon oświadczył, że szybka reakcja ekip ratowniczych zapobiegła jeszcze większemu nieszczęściu, bowiem zdołano opanować ogień zanim dotarł on do olbrzymich zbiorników z gazem. Zdaniem przedstawicieli Pemexu, wybuch mógł zostać spowodowany niewielkim wyciekiem gazu. Nie stwierdzono oznak sabotażu, ale dokładne przyczyny ustali śledztwo. Ze względów bezpieczeństwa ewakuowano mieszkańców położonych w pobliżu osiedli. Pożar już udało się ugasić.