W Chihuahua wzmocniono siły bezpieczeństwa, oprócz policji jest tam 8500 żołnierzy. Ale uzbrojeni członkowie karteli narkotykowych nadal mordują zarówno osoby należące do konkurencyjnych gangów jak i "cywili". W niedzielę znaleziono zwłoki pięciu mężczyzn w okolicach miejscowości Rosales, w centrum stanu. W samym mieście Chihuahua zabito cztery osoby. W sobotę w nocy kolejne pięć osób zginęło w stolicy stanu oraz w miastach Cuauhtemoc i Ciudad Juarez przy granicy z USA, gdzie toczy się walka o trasy przerzutu narkotyków do Ameryki. W Camargo (na północy) grupa uzbrojona w karabiny AK47 ostrzelała bar i zabiła kelnerkę. Około 6300 osób zginęło od początku 2008 roku w wojnie karteli narkotykowych i w równoległej wojnie meksykańskiej armii przeciw kartelom. Stany Sinaloa, Durango i Chihuahua, zwane "złotym trójkątem" Meksyku ze względu na gigantyczne dochody karteli przemycających narkotyki do USA, są jednym z najbardziej niebezpiecznych rejonów świata.