"Choć zmęczenie (z powodu trzech wyborów w ciągu czterech lat) jest zrozumiałe, te wybory są konieczne. Od kilku tygodni podkreślamy, że brak większości rządzących obecnie konserwatystów nie tylko utrudniał doprowadzenie do brexitu, ale także zagrażał dobremu zarządzaniu krajem. Gdyby przewodniczący opozycyjnej Partii Pracy Jeremy Corbyn mógł działać po swojemu, ten parlamentarny paraliż trwałby do nowego roku" - pisze w komentarzu redakcyjnym konserwatywny "Daily Telegraph". "Ta przedłużająca się niepewność zaszkodziła krajowi, wpływając na decyzje inwestycyjne, i sprawiła, że planowanie stało się ryzykowne lub niemożliwe. Johnson ma jasny przekaz dla kraju: głosujcie na niego, dając mu wyraźną większość głosów, a brexit zakończy się na warunkach uzgodnionych wcześniej w tym miesiącu z UE. Wówczas kraj będzie mógł pójść naprzód" - pisze "Daily Telegraph", dość jasno wskazując, komu udzieli swojego poparcia. "The Times" o naturze hazardzisty Johnsona "The Times" w komentarzu redakcyjnym ocenia, że Johnson po raz kolejny pokazał swoją naturę hazardzisty, bo zamiast forsować w parlamencie ustawę o porozumieniu w sprawie wycofania Wielkiej Brytanii z UE, zażądał przedterminowych wyborów. "Zagrywka Johnsona zakłada, że kiedy wyborcy za sześć tygodni będą oddawać swoje głosy, będą obwiniać opozycję za to, iż brexit nie został zrealizowany. (...) Zakłada, że opinia publiczna, a przynajmniej ci, których musi przekonać do głosowania na konserwatystów, za niewywiązanie się z tej obietnicy będzie obwiniać parlament, a nie rząd bądź jego samego, choć wiele osób ostrzegało go, że składa obietnicę, której zapewne nie będzie można dotrzymać" - pisze "The Times". "Premier z pewnością ma rację, że niewiele osób będzie rozpaczać z powodu odejścia tego sklinczowanego parlamentu. Tym niemniej jego wyborcza zagrywka niesie za sobą wysokie ryzyko" - podkreśla gazeta. Jak przewiduje, wyborcza strategia Johnsona zakładać będzie przejęcie z rąk laburzystów tylu okręgów, gdzie jest duże poparcie dla brexitu, by zrównoważyło to nieuniknione straty w takich bastionach zwolenników pozostania w UE jak Szkocja czy Londyn. Jednak samo poparcie dla brexitu w docelowych grupach wyborców może nie wystarczyć, by przełamać ich długotrwałą niechęć do konserwatystów - wskazuje "The Times". Johnson jak May? O potencjalnym ryzyku dla Johnsona pisze też w komentarzu redakcyjnym lewicowy "The Guardian". "Politycy często przeceniają swoją zdolność do kształtowania warunków debaty politycznej. Poprzednia premier Theresa May uważała, że brexit będzie główną kwestią w rozpisanych przez nią przedterminowych wyborach w 2017 roku. To zdominowało myśli wyborców, ale jej nie pomogło. Boris Johnson może być na granicy popełnienia podobnego błędu" - ocenia dziennik. "Chce grać na wyczerpanie, które wyborcy odczuwają po pierwszym etapie brexitu, i przerzucić winę za opóźnienie na parlament 'pozostających (w UE)'. Ma nadzieję, że uda mu się wywołać apatię w obozie przeciwników" - pisze "The Guardian", podkreślając, że demokracja powinna być czymś więcej niż cyniczną kalkulacją, którą uprawia Johnson. Z Londynu Bartłomiej Niedziński