Dowody, które Hague chce utajnić, dotyczą związków Litwinienki z brytyjskim wywiadem (MI6), a swą decyzję minister motywuje względami bezpieczeństwa narodowego. Natomiast prawnicy gazet argumentują, że dowody odnoszące się do tego aspektu powinny być jawne, ponieważ mogą rzucać światło na okoliczności śmierci Rosjanina, otrutego w 2006 r. radioaktywnym polonem. We wtorek reprezentant prawny MSZ, któremu podlega brytyjski wywiad MI6, powiedział przed sądem, że nie może ani potwierdzić, ani zaprzeczyć, że Litwinienko był płatnym współpracownikiem MI6. Postępowanie odroczono do środy, gdy sędzia ustosunkuje się do wniosku gazet i BBC. Trwające obecnie postępowanie przed sądem koronerskim - badającym przypadki zgonów, które nastąpiły z przyczyn innych niż naturalne - ma charakter przygotowawczy. Ustalane są ramy i procedury postępowania merytorycznego, które ma się rozpocząć 1 maja br. Wdowa po Litwinience, Marina, mówiła wcześniej, że jej mąż był konsultantem brytyjskiego wywiadu do spraw rosyjskiej przestępczości zorganizowanej na terenie Wielkiej Brytanii. Ujawniono też, że Litwinienko za wiedzą i zgodą MI6 współpracował z wywiadem hiszpańskim, badając działalność mafii rosyjskiej na Półwyspie Iberyjskim i jej możliwe powiązania z władzami Rosji. Sąd koronerski ma zbadać różne hipotezy śmierci Rosjanina. W myśl jednej z nich za jego śmiercią stoi państwo rosyjskie, a wykonawcami zlecenia zabójstwa Litwinienki byli jego dawni koledzy ze służby: Andriej Ługowoj i Dmitrij Kowtun. Litwinienko został w listopadzie 2006 r. otruty radioaktywnym polonem, podanym mu w herbacie w czasie spotkania z Ługowojem i Kowtunem w londyńskim hotelu Millenium. W Wielkiej Brytanii Litwinienko uzyskał azyl polityczny, a krótko przed śmiercią dostał obywatelstwo. Współpracował m.in. z mieszkającym na uchodźstwie w Wielkiej Brytanii oligarchą Borisem Bieriezowskim.