Jak podała po południu AFP, a za nią inne francuskie media, Sarkozy zamierza zgłosić taką propozycję na piątkowym nadzwyczajnym posiedzeniu Rady Europejskiej w sprawie kryzysu libijskiego. AFP, powołując się na anonimowe źródła w otoczeniu prezydenta Francji, podała, że szef państwa rozważa ataki lotnicze na trzy cele w Libii. Dwa z nich to lotniska wojskowe - pierwsze z nich w Syrcie, 500 km na wschód od Trypolisu, drugie - w mieście Sabha na południu kraju. Trzecim celem przeznaczonym do zbombardowania miałoby być, według AFP, centrum dowodzenia Kadafiego w Bab al-Azizia w Trypolisie. To samo źródło twierdzi, że Sarkozy chciałby też przeprowadzić operację zniszczenia systemów nadawczych dowództwa wojskowego wiernego Kadafiemu. Agencja Reutera, potwierdzając doniesienia AFP, dodała, że Sarkozy wspomniał o takiej możliwości na dzisiejszym spotkaniu kierownictwa swojej partii - Unii na Rzecz Ruchu Ludowego (UMP). Jednocześnie, według Reutersa, prezydent zaznaczył, że wspomniane ataki, "wymierzone w konkretne cele", musiałyby być "maksymalnie ograniczone". Pałac Elizejski nie potwierdził dotąd tych informacji. Francja uznała dziś powstańczą Narodową Radę Libijską z siedzibą w Bengazi za jedynego prawomocnego przedstawiciela narodu libijskiego. Prezydent Nicolas Sarkozy przyjął rano w Pałacu Elizejskim dwóch przedstawicieli Rady: Mahmuda Dżebrila i Alego Essawiego, odpowiedzialnych w tym gremium za sprawy kryzysowe i zagraniczne. Francja zapowiedziała, że wyśle niebawem do Bengazi swojego ambasadora. Władze libijskie nazwały uznanie Rady "szkodliwą ingerencją Francji w wewnętrzne sprawy Libii" i oświadczyły, że rozważą zaostrzenie relacji z Paryżem. Piątkowy szczyt nadzwyczajny "27" w Brukseli ma wypracować nowe podejście UE do ogarniętych rewoltami krajów Afryki Płn., z myślą głównie o pomocy humanitarnej dla Libii, a także wsparciu reform demokratycznych. Nie należy się jednak, według specjalistów, spodziewać w czasie szczytu UE decyzji w sprawie utworzenia strefy zakazu lotów nad Libią, by powstrzymać ataki na cywili, czego domagały się ostatnio wspólnie Francja i Wielka Brytania. Taką decyzję może podjąć Rada Bezpieczeństwa ONZ; są temu jednak wciąż przeciwni niektórzy członkowie tego organu, jak Chiny i Rosja.