"Politico" zaznacza, że sędziowie mogą zmieniać swoje głosy i często dochodzi do tego nawet na kilka dni przed oficjalnym ogłoszeniem decyzji. "Orzeczenie sądu nie będzie ostateczne, dopóki nie zostanie opublikowane, najprawdopodobniej w ciągu dwóch najbliższych miesięcy" - podaje serwis. Jeżeli orzeczenie z lutego br. wejdzie w życie, będzie to oznaczało zakończenie niemal 50-letniej, konstytucyjnej gwarancji prawa do aborcji w USA, umożliwiając jednocześnie, by każdy stan zdecydował o ewentualnym ograniczeniu lub całkowitym zakazie aborcji. Jak wskazuje "Politico", to jak będzie wyglądał ostateczny wyrok SN, nie jest jeszcze pewne. Prawo do dokonania aborcji obowiązuje w Stanach Zjednoczonych od 1973 roku - wówczas Sąd Najwyższy, stosunkiem głosów 7 do 2, obalił antyaborcyjne prawo stanu Teksas, uzasadniając swoją decyzję tym, że prawo stanowe nie może naruszać konstytucyjnego prawa każdej kobiety do podejmowania decyzji o urodzeniu, bądź nieurodzeniu dziecka (słynny wyrok Roe vs. Wade). Zmiany w prawie aborcyjnym USA. "To pierwszy taki przeciek we współczesnej historii" "Politico" wskazuje, że we współczesnej historii sądownictwa żaden projekt decyzji nie został ujawniony, gdy sprawa była jeszcze w toku. W przeciwieństwie do Białego Domu, gdzie przecieki są regularne i stosowane jako narzędzie polityczne, Sąd Najwyższy utrzymuje wewnętrzne obrady w tajemnicy. "Ta bezprecedensowa rewelacja z pewnością zaostrzy debatę nad tym, co było już najbardziej kontrowersyjną sprawą na liście w tej kadencji" - pisze "Politico". Eksperci oceniają, że przeciek z Sądu Najwyższego jest poważnym naruszeniem i może wpłynąć na zaufanie do tej instytucji. Ilya Shapiro wykładowca w Centrum Prawa Uniwersytetu Georgetown nazwał go "niewybaczalnym i mogącym zagrozić funkcjonowaniu sądu". Amerykański prawnik i naukowiec Neal Katyal porównał przeciek w Sądzie Najwyższym do wycieku informacji z Pentagonu na temat wojny w Wietnamie, do którego doszło w 1971 roku. Przypomnijmy, że obecnie większość w Sądzie Najwyższym USA stanowią konserwatyści - to łącznie sześciu sędziów (w tym troje wskazanych przez Donalda Trumpa) przy trzech o zapatrywaniach bardziej liberalno-lewicowych.