Gazeta wyjaśnia, że "swoje stanowisko stracił nadzorujący sektor paliwowo-energetyczny minister skarbu Mikołaj Budzanowski i że dymisja grozi prezes kontrolowanej przez państwo spółki PGNiG Grażynie Piotrowskiej-Oliwie". "Kommiersant" przekazuje zarazem, że "sytuacja bezpośrednio nie zagraża planom Gazpromu". Powołując się na swoje źródła w tym koncernie, dziennik podaje, że "prace nad oceną możliwości rozszerzenia (magistrali) Jamał-Europa są kontynuowane i że zakończą się - tak jak zaplanowano - w październiku". "Kommiersant" także cytuje źródła w polskim rządzie, według których "skandal ma związek z polityką wewnętrzną, a nie projektem jako takim". Gazeta dodaje, iż jej rozmówcy tłumaczą, że "sytuację wykorzystała opozycja parlamentarna, obwieszczając o bałaganie w rządzie Donalda Tuska i grożąc złożeniem wniosku o wotum nieufności dla Mikołaja Budzanowskiego, którego w konsekwencji premier zdymisjonował sam". Zdaniem "Kommiersanta" "ostrożny stosunek Polski (do tego projektu) ma swoje podstawy - z drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa już rezygnowano na rzecz budowy magistrali Nord Stream z Rosji do Niemiec po dnie Morza Bałtyckiego". "Jednak teraz może być odwrotnie. Prezes Gazpromu Aleksiej Miller zapowiedział, że monopolista nie podpisze wiążących dokumentów dotyczących ułożenia trzeciej i czwartej nitki Nord Stream, dopóki nie zakończy opracowywać dokumentu o wykonalności projektu Jamał-Europa" - informuje dziennik, podkreślając, że jego źródła w Gazpromie zauważają, że "jeśli uda się dojść do porozumienia z Polakami, to koncern zrezygnuje z trzeciej nitki Nord Stream". "Aleksiej Miller niedawno przyznał, że Jamał-Europa jest "najefektywniejszą trasą" - pisze "Kommiersant". Gazeta także nie wyklucza, że projekt Jamał-Europa może zostać wykorzystany w charakterze instrumentu w konflikcie Rosji i Gazpromu z Komisją Europejską wokół trzeciego pakietu energetycznego Unii Europejskiej. Dowolne decyzje, które Polacy podejmą teraz, mogą zostać zrewidowane "Nord Stream nie może pracować na pełną moc, gdyż jego lądowe odgałęzienie OPAL, z powodu norm trzeciego pakietu energetycznego, jest wykorzystywane przez Gazprom tylko w połowie" - cytuje "Kommiersant" analityka Marię Biełową ze szkoły biznesu Skołkowo. Jej zdaniem "to samo grozi trzeciej nitce Nord Stream, podczas gdy gazociągu Jamał-Europa ograniczenia te nie dotyczą". Z kolei analityk Sbierbanku Walerij Niestierow, którego opinię przytoczył dziennik "Wiedomosti", przypomniał, że Donald Tusk "niejednokrotnie mówił, że Warszawa nie jest zainteresowana gwałtownym zwiększeniem importu gazu z Rosji". W ocenie Niestierowa, "stosunek do projektu Jamał-Europa II ze strony polskich władz będzie co najmniej chłodny". Analityk ostrzega, że "dowolne decyzje, które Polacy podejmą teraz, mogą zostać zrewidowane, gdyż celem Polski jest dywersyfikacja dostaw". "Jednak obecnie jej pozycje mogą nie być najsilniejsze z powodu tego, że realizacja projektu importu gazu skroplonego (LNG) przez terminal w Świnoujściu znalazła się na krawędzi fiaska" - wskazuje Niestierow. Na początku kwietnia szef Gazpromu Aleksiej Miller i prezes spółki EuRoPol Gaz Mirosław Dobrut podpisali w Petersburgu memorandum o wzajemnym zrozumieniu dotyczące oceny na etapie przedinwestycyjnym możliwości budowy nowego gazociągu z Białorusi przez Polskę na Słowację. Strona rosyjska przedstawiła ten projekt jako drugą nitkę gazociągu Jamał-Europa. Akcjonariuszami EuRoPol Gazu (spółki eksploatującej polski odcinek gazociągu jamalskiego) są: PGNiG (48 proc. akcji), Gazprom (48 proc. akcji) i Gas-Trading (4 proc. akcji). Premier Tusk oświadczył, że nic o tym nie wie Następnego dnia po podpisaniu memorandum premier Tusk oświadczył, że nic o tym nie wie. W piątek premier odwołał Budzanowskiego, uznając, że nie sprawował on właściwie nadzoru nad ważną spółką skarbu państwa. Decyzje Tuska są konsekwencją wniosków z raportu, przygotowanego przez ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza na temat sposobu komunikacji i przepływu informacji pomiędzy spółkami Skarbu Państwa i poszczególni resortami w sprawie memorandum podpisanego przez EuRoPol Gaz i Gazprom. Propozycja Gazpromu faktycznie dotyczy ułożenia nie tyle drugiej nitki gazociągu jamalskiego, ile budowy zupełnie nowej magistrali, która przez terytorium Polski połączy Białoruś ze Słowacją i dalej - z Węgrami. Koncepcja takiego połączenia pojawiła się już w drugiej połowie lat 90. Strona polska zwróciła wtedy uwagę, że proponowana trasa gazociągu przebiega po obszarach chronionych. Rurę tę strona rosyjska nazywała "pieremyczką". Miała ona umożliwić Gazpromowi zmniejszenie tranzytu błękitnego paliwa przez terytorium Ukrainy do Europy Zachodniej. Jamał-Europa I biegnie z Rosji przez terytorium Białorusi i Polski do Niemiec.