Jak ocenia, wydaje się, że przewodniczący obecnie UE prezydent Francji podchwycił propozycję . Jednak Niemcy mogą się do niej odnieść sceptycznie. Niemiecki dziennik pisze, że dotarł do listu, jaki premier Donald Tusk wysłał do szefa KE Jose Manuela Barroso. "Polityka energetyczna Unii Europejskiej powinna dysponować narzędziami, które pozwolą na skuteczne działania w obliczu wyzwań, które uwidocznił w pełni kryzys na południowym Kaukazie" - cytuje gazeta list polskiego premiera. Jak ocenia "FTD", "Tusk wykorzystuje fakt, że od czasu wojny w Gruzji także wśród tradycyjnie przyjaznych Rosji państw, jak Niemcy, Francja i Włochy, wzrosła nieufność wobec moskiewskich przywódców". Dlatego szefowie państw i rządów UE uzgodnili, że na szczycie w przyszłym tygodniu omówią kwestie dotyczące bezpieczeństwa dostaw surowców energetycznych. Według polskiej propozycji, opisywanej już przez polskie media, klauzula o solidarności energetycznej w UE powinna działać szybciej. Obecne rozwiązania zobowiązują Unię do reakcji, jeśli zagrożone jest 20 procent dostaw gazu dla całej Wspólnoty przez co najmniej osiem tygodni. Tusk proponuje, by klauzula solidarnościowa działała w przypadku zagrożenia 50 procent dostaw dla jednego kraju członkowskiego przez cztery tygodnie zimą. "Za tym stoi prosta kalkulacja" - ocenia "FTD". Według obecnych rozwiązań Polska nie miałaby prawa do solidarności energetycznej, jeśli Rosja wstrzymałaby jej dostawy gazu. Także trzy kraje bałtyckie są w takim położeniu. Polska żąda też "strategicznej dywersyfikacji" państw, z których pochodzą dostawy surowców. "Niedawne wydarzenia na południowym Kaukazie uzmysłowiły, że dostawy ropy i gazu do UE z jednego źródła nie powinny przekraczać 30 procent poziomu zużycia surowców w Unii" - cytuje "FTD" z listu polskiego premiera. W projekcie deklaracji końcowej planowanego na przyszły tydzień szczytu UE wspomniano o bezpieczeństwie dostaw surowców energetycznych oraz dywersyfikacji źródeł dostaw - informuje "FTD". W załączniku do deklaracji mowa jest o "mechanizmie", pozwalającym każdemu państwu członkowskiemu wyznaczyć "margines bezpieczeństwa", z którego można byłoby dostarczyć gaz i ropę państwu partnerskiemu będącemu w tarapatach. "Nie jest jeszcze jasne, czy Tuskowi uda się przeforsować swoje żądania. Niemcy mogą odnieść się sceptycznie do planów związanych ze zobowiązaniem do solidarności i dywersyfikacji na koszt wspólnoty. Według Berlina niemieckie koncerny energetyczne wydały miliardy na ogromne magazyny rezerw gazu. Te zasoby nie powinny zostać podzielone na potrzeby mechanizmu solidarnościowego UE" - pisze "Financial Times Deutschland".