Krótką wzmiankę o wystąpieniu Schetyny przekazała jedynie agencja TASS, eksponując deklarację ministra, że Polska w stosunkach z Rosją będzie dążyć do utrzymania kontaktów w tych sferach, w których będzie to możliwe. Agencja odnotowała też jego ocenę, że relacje polsko-rosyjskie mogą być dobre. Niektóre rosyjskie media zwróciły natomiast uwagę na wtorkowy wywiad Schetyny dla "Gazety Wyborczej", który piątkowa "Komsomolskaja Prawda" zinterpretowała w tytule jako "uznanie przez Polskę, że Ukraina jest dla niej kolonią". Minister spraw zagranicznych Polski Grzegorz Schetyna dość precyzyjnie określił ustrój polityczny Kijowa. W wywiadzie dla polskiej "Gazety Wyborczej" porównał stosunki Warszawy i Kijowa do relacji między europejskimi krajami i ich byłymi koloniami w Afryce" - pisze ta wielkonakładowa gazeta, uważana za tubę prezydenta Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. "Każda poważna rozmowa dotycząca przyszłości Ukrainy musi się odbyć z naszą obecnością. Rozmawiać bez Polski o Ukrainie to tak, jakby w sprawach Libii, Algierii, Tunezji, Maroka rozmawiać bez Włoch, Francji, Hiszpanii" - cytuje "Komsomolskaja Prawda" słowa polskiego ministra z wywiadu dla "GW". Według rosyjskiej gazety "nie dziwi, że Schetyna przypomniał Ukrainie jej historyczny rodowód". "Wszyscy doskonale wiedzą, że wiele ziem obecnej Ukrainy było kiedyś przedmiotem sporu między Polską i Rosją. Dopóki ponad 300 lat temu Bohdan Chmielnicki ostatecznie nie zaprowadził kozackiej Ukrainy pod berło moskiewskiego państwa. A Galicję Polsce odebrał i zwrócił pozostałej Ukrainie dopiero Józef Stalin w 1939 roku" - wskazała "Komsomolskaja Prawda". Jej zdaniem "obecnie Polska znów chce zwrócić sobie pod skrzydła swoje dawne ukraińskie kolonie". "Szeptem o takiej "korzystnej perspektywie imperialnej" w Warszawie mówi wielu. Teraz powiedział to głośno minister spraw zagranicznych Polski" - skonstatowała "Komsomolskaja Prawda". Wywiad Schetyny dla "Gazety Wyborczej" w podobnym duchu zrelacjonowała w piątek państwowa telewizja Rossija. Media w Rosji zwróciły również uwagę na sprawę demontażu pomnika Chwały Armii Czerwonej w Nowym Sączu. Należąca do kontrolowanego przez Kreml koncernu gazowego Gazprom telewizja NTV określiła decyzję nowosądeckich władz jako "skandal związany z pamięcią o bohaterach II wojny światowej". Z kolei rządowa "Rossijskaja Gazeta" nazwała to "wandalizmem w majestacie prawa". Władze Nowego Sącza wydały zgodę na usunięcie symboli totalitarnych z pomnika Chwały Armii Czerwonej. Po usunięciu trafią one do Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu. Nowosądeckie władze zapewniły, że podczas prac demontażowych nie zostanie naruszony grób żołnierzy Armii Czerwonej, który pozostanie przy Alei Wolności do czasu zapowiedzianego przez wojewodę małopolskiego przeniesienia szczątków żołnierskich do kwatery grobów wojennych na miejscowy cmentarz. Wojewoda małopolski Jerzy Miller zapowiedział ekshumację zwłok na wiosnę 2015 roku. Władze miasta zdecydowały się na usunięcie symboli po tym, jak organizacje od lat domagające się wyburzenia pomnika zapowiedziały, że w niedzielę same je usuną za pomocą młotków. Władze Nowego Sącza wyjaśniły, że podejmując decyzję o usunięciu symboli, chciały przede wszystkim zapobiec starciu się demonstrujących z policją. W ocenie "Rossijskiej Gaziety" decyzja nowosądeckich władz "wyraźnie narusza" umowę między rządami Polski i Rosji z 1994 roku o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji.